- Wybraliśmy się dość liczną świtą, dlatego ze względów bezpieczeństwa byliśmy podzieleni na dwie grupy. Jedna została na ZG Rudna na głównym oddziale, natomiast druga pojechała na oddział R9. To najgłębsze miejsce w Europie, jeśli chodzi o kopalnie miedzi. Byliśmy bowiem 1300 metrów pod ziemią, gdzie jest nie tylko głęboko, ale i duszno. To niesamowite przeżycie, gdy stoisz w wąskim przejściu, obok Ciebie normalnie pracują maszyny, wszędzie jest kurz, panuje półmrok, a Ty łapiesz się na myśli: "Jestem ponad kilometr pod ziemią! Ile ton ziemi mam nad głową!" - opowiada Jędrzej Kędziora, trener bramkarzy Zagłębia, dla którego jednak nie było to pierwsze takie przeżycie. W szkole uczył się bowiem w Technikum Górniczym i w każdym tygodniu zjeżdżał pod ziemię.
- Każdy z osobna ma pewnie jakieś swoje odczucia, ale myślę, że wszyscy byli zdumieni tym, że kopalnia to tak jakby... osobny świat. Niektórzy nawet żartowali, że otoczenie pod ziemią wygląda jak w filmie "Seksmisja" (śmiech). Było mnóstwo korytarzy, tuneli. Patrzysz na prawo, a tu stacja benzynowa. Dookoła jeżdżą samochody, które także trąbią na siebie. Widzisz gigantyczne i pracujące całą parą maszyny, są także znaki. Wszystko to sprawiało wrażenie zupełnie sprawnie funkcjonującego pod ziemią świata - dodaje Kędziora.
Piłkarze Zagłębia przez nikogo nie zmuszani stawili się już o godzinie 7:20 w wyznaczonym miejscu. Dodatkowo dzień wcześniej grali ligowy mecz, ale żaden z zawodników nie narzekał, że musi jechać pod ziemię, ponieważ była to dobrowolna wycieczka. Większość piłkarzy z niej skorzystała i pewnie nie żałowała.