Stal Stalowa Wola sportowo wygrała w tym sezonie walkę o przetrwanie. Zielono-czarni mają pewne miejsce w II lidze w przyszłym sezonie. Co prawda zespół nie otrzymał na razie licencji na grę w tej klasie rozgrywkowej, ale zapewne kwestią czasu będzie przyznanie jej klubowi z Podkarpacia.
Sytuacja finansowa klubu ze Stalowej Woli jest wręcz fatalna. Zielono-czarni dysponują jednym z najniższych, jak nie najniższym budżetów w lidze. - Na utrzymanie drużyny w tej klasie rozgrywkowej potrzeba nam przynajmniej 1,3 miliona złotych - powiedział prezes Rady Nadzorczej Piłkarskiej Spółki Akcyjnej Stali Stalowa Wola Mariusz Szymański. Niestety takich pieniędzy w klubie z Podkarpacia nie ma.
- Sytuacja finansowa jest taka, jaka jest. Cieszymy się z wyników, ale jednocześnie mamy zmartwienie jak będzie wyglądała nasza przyszłość. O wszystkim zdecydują właściciele. W najbliższym czasie zostanie zwołane Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy Piłkarskiej Spółki Akcyjnej, którego celem będzie omówienie sytuacji spółki, a także będą podejmowane decyzje o jej dalszym losie. Start drużyny w przyszłym sezonie w II lidze jest zagrożony - stwierdził Szymański.
Władze klubu jak na razie nie znają budżetu na kolejny sezon. Przede wszystkim włodarze Stalówki nie wiedzą czy i ewentualnie w jakiej kwocie wspomoże klub miasto. - Czekamy na decyzje prezydenta i Rady Miasta. Ciężko zatem cokolwiek mówić o jakiś roszadach i tego typu sprawach. Nie znamy naszych możliwości finansowych. Stanowisko władz miasta jest dla nas bardzo istotne. Jesteśmy cały czas w jakimś tam kontakcie z panem prezydentem, ale nie ma na razie żadnych wiążących decyzji. My nie chcemy pieniędzy na wzmocnienie, ale na jako taki byt. Walczymy o przetrwanie na tym poziomie rozgrywek. Nie ma profesjonalnego sportu w miastach, gdzie nie ma pomocy ze strony samorządu - dodał.
Niestety bolączką w Stalowej Woli jest także frekwencja. Kibiców na trybunach nie przybywa, na meczach pojawiają się ciągle ci sami fani, a ich liczba często nie przekracza nawet 500 widzów. Kibice jak wiadomo to pokaźny sponsor dla klubów. Nie tak dawno na trybunach stadionu Stali pojawiało się nawet i 4000-5000 sympatyków. Liczba o połowę mniejsza byłaby dla Stalówki można nawet rzec zbawieniem. - Po ostatnich wygranych kibicom wyostrzyły się apetyty i słychać głosy o walce o awans. Trzeba jednak zapytać dla kogo ma być ten awans? Na trybunach mamy po 300-400 sympatyków. Martwi ta frekwencja. Drużyna wygrywa mecze, grają chłopaki ze Stalowej, zwyciężamy, a mimo to trybuny świecą pustkami. Wszyscy mówią, że chcą dobra klubu, ale nic z tego nie wynika. Może władze miasta oczekują także zdania mieszkańców. Nie możemy ciągle dokładać do organizacji meczów - zakończył Mariusz Szymański.