Kmita królem remisów

Przeciwko Stali Kmita zagrał całkiem dobre spotkanie. Zabrakło tylko jednego - skuteczności. Właśnie o niewykorzystywanie stuprocentowych sytuacji do swoich piłkarzy najwięcej pretensji ma szkoleniowiec. Martwią się tym także sami zawodnicy.

Artur Długosz
Artur Długosz

Podopieczni Roberta Moskala nie wygrali od 16 sierpnia. Wtedy to zawodnicy z małej podkrakowskiej miejscowości w meczu wyjazdowym okazali się lepsi od GKP Gorzów Wielkopolski. Od tamtego czasu w Kmicie coś się jakby zacięło.

Piłkarze Kmity mają najwięcej remisów w stawce wszystkich drugoligowych drużyn. Na jedenaście spotkać zabierzowianie zremisowali aż sześć. Do Stalowej Woli gracze Kmity jechali w nadziei wywalczenia trzech punktów. Ta sztuka im się nie udała, mimo wielu doskonałych okazji do strzelenia gola. - Po raz kolejny nie udało się strzelić rywalowi bramki. Dalej ta nasza zła passa trwa. Zapewne z innego spotkania wyjazdowego bylibyśmy z remisu zadowoleni, ale obecnie potrzebujemy punktów, a mogliśmy się pokusić o zwycięstwo - stwierdził Robert Moskal.

Właśnie ze zdobywaniem bramek zabierzowianie mają ogromny problem. Ostatniego gola dla tej drużyny zdobył Konrad Cebula w 90. minucie meczu z ekipą z Gorzowa Wielkopolskiego. Było to sześć kolejek temu. Od tamtego czasu piłkarze Kmity nie mogą się przełamać i umieścić piłki w siatce rywali. Po spotkaniu ze Stalą gracze z Zabierzowa nie kryli złości. - Po raz kolejny tracimy frajersko dwa punkty. W szóstym kolejnym meczu nie udaje się nam zdobyć gola. Uważam, że potencjał mamy. Za grę się nie przyznaje punktów. Trzeba zdobywać gole. Co z tego, że gramy dobrze, skoro brakuje bramek. Za ładną grę punktów się nie przyznaje - stwierdził Dariusz Zawadzki.

Kmita Zabierzów w Stalowej Woli zagrała dobre spotkanie. Piłkarze tego zespołu znacznie lepiej prezentowali się na boisku i stworzyli sobie więcej okazji strzeleckich. Na przeszkodzie zazwyczaj stawał jednak bramkarz Stalowców, Tomasz Wietecha lub zabierzowianie niesamowicie pudłowali. Samą dobrą grą punktów nie uda się zdobyć, trzeba jeszcze zdobywać gole. - Na razie nie mamy za dużo punktów. Sporo spotkań, jak to sobotnie kończy się remisem. Zajmujemy dość niskie miejsce, ale uważam, że piłkarsko jesteśmy dobrym zespołem - stwierdza Wojciech Fabianowski, napastnik zespołu z Zabierzowa.

Kmita miał dobry początek sezonu. Zawodnicy tego zespołu plasowali się dość wysoko w tabeli, jednak zła seria tej drużyny sprawiła, że obecnie Kmita znajduje się tuż nad strefą spadkową. W następnym spotkaniu podopieczni Roberta Moskala podejmować będą lubelski Motor, który w tabeli plasuje się jedną pozycje niżej niż Kmita. Stawką tego pojedynku będzie więc przysłowiowe sześć punktów. Ten mecz Kmita musi wygrać, inaczej popadnie już w bardzo poważny kryzys, z którego ciężko będzie wyjść.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×