Kmita królem remisów

Przeciwko Stali Kmita zagrał całkiem dobre spotkanie. Zabrakło tylko jednego - skuteczności. Właśnie o niewykorzystywanie stuprocentowych sytuacji do swoich piłkarzy najwięcej pretensji ma szkoleniowiec. Martwią się tym także sami zawodnicy.

W tym artykule dowiesz się o:

Podopieczni Roberta Moskala nie wygrali od 16 sierpnia. Wtedy to zawodnicy z małej podkrakowskiej miejscowości w meczu wyjazdowym okazali się lepsi od GKP Gorzów Wielkopolski. Od tamtego czasu w Kmicie coś się jakby zacięło.

Piłkarze Kmity mają najwięcej remisów w stawce wszystkich drugoligowych drużyn. Na jedenaście spotkać zabierzowianie zremisowali aż sześć. Do Stalowej Woli gracze Kmity jechali w nadziei wywalczenia trzech punktów. Ta sztuka im się nie udała, mimo wielu doskonałych okazji do strzelenia gola. - Po raz kolejny nie udało się strzelić rywalowi bramki. Dalej ta nasza zła passa trwa. Zapewne z innego spotkania wyjazdowego bylibyśmy z remisu zadowoleni, ale obecnie potrzebujemy punktów, a mogliśmy się pokusić o zwycięstwo - stwierdził Robert Moskal.

Właśnie ze zdobywaniem bramek zabierzowianie mają ogromny problem. Ostatniego gola dla tej drużyny zdobył Konrad Cebula w 90. minucie meczu z ekipą z Gorzowa Wielkopolskiego. Było to sześć kolejek temu. Od tamtego czasu piłkarze Kmity nie mogą się przełamać i umieścić piłki w siatce rywali. Po spotkaniu ze Stalą gracze z Zabierzowa nie kryli złości. - Po raz kolejny tracimy frajersko dwa punkty. W szóstym kolejnym meczu nie udaje się nam zdobyć gola. Uważam, że potencjał mamy. Za grę się nie przyznaje punktów. Trzeba zdobywać gole. Co z tego, że gramy dobrze, skoro brakuje bramek. Za ładną grę punktów się nie przyznaje - stwierdził Dariusz Zawadzki.

Kmita Zabierzów w Stalowej Woli zagrała dobre spotkanie. Piłkarze tego zespołu znacznie lepiej prezentowali się na boisku i stworzyli sobie więcej okazji strzeleckich. Na przeszkodzie zazwyczaj stawał jednak bramkarz Stalowców, Tomasz Wietecha lub zabierzowianie niesamowicie pudłowali. Samą dobrą grą punktów nie uda się zdobyć, trzeba jeszcze zdobywać gole. - Na razie nie mamy za dużo punktów. Sporo spotkań, jak to sobotnie kończy się remisem. Zajmujemy dość niskie miejsce, ale uważam, że piłkarsko jesteśmy dobrym zespołem - stwierdza Wojciech Fabianowski, napastnik zespołu z Zabierzowa.

Kmita miał dobry początek sezonu. Zawodnicy tego zespołu plasowali się dość wysoko w tabeli, jednak zła seria tej drużyny sprawiła, że obecnie Kmita znajduje się tuż nad strefą spadkową. W następnym spotkaniu podopieczni Roberta Moskala podejmować będą lubelski Motor, który w tabeli plasuje się jedną pozycje niżej niż Kmita. Stawką tego pojedynku będzie więc przysłowiowe sześć punktów. Ten mecz Kmita musi wygrać, inaczej popadnie już w bardzo poważny kryzys, z którego ciężko będzie wyjść.

Komentarze (0)