Syn byłego reprezentanta Polski: Chcę osiągnąć przynajmniej tyle, ile osiągnął mój tata

Piłkarze ROW-u Rybnik ostro przygotowują się do startu I ligi. Jednym z dobrze prezentujących się zawodników jest 20-letni Łukasz Bałuszyński. - Robię swoje i walczę o skład - zapowiada napastnik.

W minionym sezonie, który Energetyk ROW spędził na boiskach II ligi, piłkarze rybnickiego klubu zdobyli 69 bramek. Jedna z nich trafiła na konto młodego zawodnika. - Udało mi się strzelić tylko jedną bramkę. Mało, jak na napastnika, ale też niewiele grałem - analizuje swoje występy Łukasz Bałuszyński.

Na II-ligowym froncie, "Balu" zaliczył jedenaście występów, jednak prawie wszystkie miały krótki wymiar czasowy. - Chciałoby się grać, jak najwięcej. Ułożyło się tak, że dostałem akurat tyle tych szans. Starałem się je jak najbardziej wykorzystać - przyznaje napastnik drużyny trenera Ryszarda Wieczorka.

Bałuszyńskiemu skończył się wiek młodzieżowca. Teraz, szczególnie w rozgrywkach I ligi, młodemu jeszcze zawodnikowi może być trudniej o pokazanie swych atutów na boisku. Natomiast 20-letni napastnik nie zamartwia się na zapas. - Na pewno będzie trudniej o skład, bo wiadomo - zawsze młodzieżowiec na boisku musi być. W II lidze musiało być dwóch, w I lidze już tylko jeden. Zawsze łatwiej, jak ten wiek jeszcze się ma, ale każdemu kiedyś on się skończy. Na razie robię swoje i walczę o skład - nie obawia się o grę na poziomie I ligi syn byłego reprezentanta Polski, Henryka Bałuszyńskiego.

Podopieczny trenera Wieczorka występował już na Cyprze w drużynie Dynama Pervolion. I liga będzie dla zawodnika ROW-u zupełną nowością. - Z pewnością zaplecze ekstraklasy jest bardziej zauważalne niż II liga. Można pokazać się, zaliczyć kilka dobrych występów i zwrócić na siebie uwagę - mówi napastnik zielono-czarnych.

Na razie aspiracje 20-letniego piłkarza są skromne. - Głównym celem jest załapanie się do podstawowego składu, ale myślę, że jeśli uda mi się za każdym razem być w meczowej osiemnastce, to w pewnym stopniu też będę zadowolony.

Być może Bałuszyński przekona szkoleniowca rybnickiej ekipy swoim piekielnie silnym strzałem. - Wszyscy trenerzy mówią mi, że to mój atut i powinienem z tego jak najwięcej korzystać - zauważa napastnik. - Wiem, że to moja mocna strona i staram się z każdym treningiem i meczem to wykorzystywać.

Właśnie z atomowego uderzenia znany był Henryk Bałuszyński. - Faktycznie, może to coś, co pozostało mi w genach i co po tacie odziedziczyłem - dodaje gracz zespołu z Gliwickiej.

Poza silnym strzałem, napastnik dysponuje także dobrą szybkością, co kilkakrotnie udowadniał na boiskach II ligi. - Jestem z tych warunków zadowolony. Znam swoje mocne strony i robię na boisku wszystko, by je wykorzystywać - przyznaje Łukasz Bałuszyński, którego usatysfakcjonowały przeprowadzone ostatnio testy szybkościowe.

Możliwe, że już niedługo 20-latek zaprezentuje swoje umiejętności na I-ligowym poziomie. Z pewnością ambitny zawodnik na tym nie poprzestanie. Próba dorównania swojemu ojcu jak najbardziej wchodzi w grę. - Od dziecka moim marzeniem było to, by osiągnąć przynajmniej tyle, ile osiągnął mój tata. Wiem, że będzie to bardzo, bardzo trudne.

- Tacie się udało. Pokazał się w Górniku Zabrze, udało mu się wyjechać do Niemiec i grać w Bundeslidze. Na pewno to moje marzenie - wyznaje Łukasz Bałuszyński, którego recepta na dojście do wyznaczonego celu jest prosta. - Trzeba po prostu iść do przodu i nie patrzeć na nic. Robić swoje i może kiedyś się uda - puentuje zawodnik ROW-u Rybnik.

Źródło artykułu: