Piłkarz trenował z gliwiczanami, pojechał nawet z nimi na jeden obóz. Zatem dlaczego nagle odszedł z klubu? - Trener Brosz chciał, żebym został w Piaście. Niestety nie dogadałem się z klubem w sprawie mojej przyszłości, a dokładniej - jakby miał wyglądać mój kontrakt - opisał Wojciech Lisowski, były obrońca Piasta Gliwice. - Później już nikt ze mną nie negocjował, więc musiałem szukać nowego zespołu - dodał.
Zawodnik dobrze czuł się przy Okrzei i nadal będzie w kontakcie z obecnymi graczami Piastunek. - Piast jest poukładanym klubem, fajnie się czułem w Gliwicach i odpowiadał mi klimat klubu oraz miasta. W szatni była super atmosfera, a z chłopakami będę utrzymywał kontakt, bo naprawdę rzadko zdarza się taka szatnia w piłkarskiej karierze - podkreślił "Lisu".
Jednak jesienią - po wyleczeniu choroby - Lisowski zaliczył ledwie krótki epizod na boiskach T-Mobile Ekstraklasy. Wielu dziwiło się dlaczego... - Takie były decyzje trenera. Byłem przygotowany w każdym tygodniu na to, żeby szkoleniowiec mógł ze mnie skorzystać. Grałem w Młodej Ekstraklasie, kilka razy byłem w osiemnastce meczowej, jednak nie dostałem prawdziwej szansy na pokazanie się - skomentował defensor.
Ostatecznie młody piłkarz trafił do Pogoni Szczecin. Zatem nadal będzie miał szansę na występy w najwyższej klasie rozgrywkowej. - Bardzo się cieszę z transferu do Szczecina. Jestem z tego rejonu, ale jakoś nasze drogi zawsze się mijały. Teraz dostałem szansę na to, żeby zagrać w Pogoni i chcę ją wykorzystać w stu procentach. Dobrze by było wreszcie załapać stabilizację blisko rodziny, przyjaciół i wszystkich osób, które mi kibicują - przyznał nowy nabytek szczecińskiego klubu.
Transfer do Pogoni był jednak nieco zaskakujący, bowiem "Lisu" trenował ostatnio z Bogdanką Łęczna. - Trenowałem z Bogdanką, już praktycznie byłem dogadany, jednak kiedy pojawiła się konkretna oferta z Pogoni, nie byłem w stanie odmówić. Po 9-letnim okresie, kiedy wyjechałem z domu, dostałem szansę na to, żebym mógł grać na najwyższym poziomie w Polsce blisko mojej rodziny - cieszył się wychowanek Piasta Chociwel.
Drugi sezon dla beniaminka zawsze jest najtrudniejszy. A niebiesko-czerwoni muszą pogodzić grę w ekstraklasie i europejskich pucharach. - Myślę, że ten sezon będzie przełomowy dla Piasta, bo już nie jest beniaminkiem, tzw. "kopciuszkiem" tej ligi. Chłopaki po ostatnich rozgrywkach ekstraklasy zawiesili wysoko poprzeczkę i teraz trzeba udowodnić swoją wartość. Kibice będą oczekiwać wyników. Co do pucharów, to bardzo fajna sprawa dla klubu i miasta na to, żeby się pokazać w Europie. Życzę im, żeby zaszli jak najdalej, a na co będzie można liczyć, zobaczymy już w czwartek - zakończył Wojciech Lisowski.