Pierwsze fragmenty były bardzo dobre w wykonaniu Kolejorza. Zespół ze stolicy Wielkopolski uzyskał dużą przewagę i praktycznie nie schodził z połowy rywala. Efekty nadeszły w 11. minucie po modelowej akcji oskrzydlającej. Z lewego skrzydła idealnie dośrodkował Łukasz Teodorczyk, a wbiegający w pole bramkowe Vojo Ubiparip dopełnił formalności strzałem głową.
Po objęciu prowadzenia ekipa Mariusza Rumaka nadal próbowała atakować, ale dość szybko straciła bramkę z niczego. Dużą winę miał w tym Manuel Arboleda, który zaliczył fatalną interwencję po centrze Roniego Porokary. Po chwili Kolumbijczyk miał jeszcze większego pecha, bo tak przyblokował płaski strzał Jussiego Vasary, że tylko zmylił Krzysztofa Kotorowskiego i futbolówka wtoczyła się do siatki.
Ten gol podciął Lechowi skrzydła. Poznaniacy stracili animusz i już do końca pierwszej połowy nie potrafili atakować tak składnie jak w premierowym kwadransie. Tymczasem gospodarze poczynali sobie coraz śmielej. Na szczęście brakowało im zimnej krwi. Kilka razy doszli do niezłych pozycji, ale strzały zazwyczaj były niecelne.
Tuż po przerwie polscy kibice też nie mieli powodów do optymizmu. Między 46. a 50. minutą drużyna z Espoo atakowała z nieprawdopodobnym impetem i defensorzy Kolejorza musieli zwijać się jak w ukropie, by przecinać kolejne centry.
Riposta wicemistrza Polski była jednak kapitalna! Mateusz Możdżeń uruchomił prostopadłym podaniem Szymona Drewniaka, a ten przytomnie dośrodkował na 6. metr do Teodorczyka. U byłego piłkarza Polonii Warszawa natychmiast zadziałał instynkt strzelecki i choć pierwsza jego próba została zablokowana, to druga - już z pozycji leżącej - znalazła drogę do siatki.
Lech odzyskał prowadzenie, a co za tym idzie spokój w grze. To jednak nie był koniec strzelania poznaniaków! W 71. minucie dość niespodziewanie na tablicy wyników zrobiło się 1:3. Dlaczego niespodziewanie? Bo płaskie uderzenie Marcina Kamińskiego z 26 metrów nie było nadzwyczaj mocne i Walter Viitala powinien je obronić. Fiński golkiper spóźnił się jednak z interwencją i piłka wpadła do siatki tuż przy słupku.
W ostatnim kwadransie poznaniacy spokojnie kontrolowali boiskowe wydarzenia, choć zdarzały im się momenty dekoncentracji, po których miejscowi mogli zmniejszyć rozmiary porażki. Najlepszą okazję miał rezerwowy Kastriot Kastrati, który oddał potężny strzał z obrębu pola karnego, zmuszając Kotorowskiego do niemałego wysiłku.
Lech zwyciężył różnicą dwóch goli i ten wynik można uznać za satysfakcjonujący. Rewanż powinien być dla poznaniaków formalnością. Tylko kataklizm może ich pozbawić awansu do III rundy eliminacyjnej Ligi Europejskiej.
FC Honka Espoo - Lech Poznań 1:3 (1:1)
0:1 - Vojo Ubiparip 11'
1:1 - Jussi Vasara 17'
1:2 - Łukasz Teodorczyk 53'
1:3 - Marcin Kamiński 71'
Składy:
FC Honka Espoo: Walter Viitala - Sampo Koskinen, Abdoulaye Meite, Gideon Baah, Henri Aalto, Ruben Palazuelos, Moshtagh Yaghoubi, Roni Porokara (75' Kastriot Kastrati), Jussi Vasara, Antti Makijarvi (75' Ilari Aijala), Tim Vayrynen.
Lech Poznań: Krzysztof Kotorowski - Mateusz Możdżeń, Manuel Arboleda, Marcin Kamiński, Hubert Wołąkiewicz, Łukasz Trałka, Szymon Drewniak, Gergo Lovrencsics (83' Szymon Pawłowski), Kasper Hamalainen, Vojo Ubiparip (90' Dariusz Formella), Łukasz Teodorczyk (86' Bartosz Ślusarski).
Żółte kartki: Ruben Palazuelos, Abdoulaye Meite (FC Honka) oraz Hubert Wołąkiewicz (Lech).
Sędzia: Lee Probert (Anglia).