Piłka nożna pisze piękne historie, a jednej z nich jesteśmy naocznymi świadkami. To droga na szczyt Tito Vilanovy - niespełnionego piłkarza, a następnie trenera III-ligowców, który dość niespodziewanie został następcą Josepa Guardioli w roli pierwszego szkoleniowca FC Barcelony. Wielka kariera zbliżona do amerykańskiego snu "od pucybuta do milionera" nie trwała jednak za długo - mimo wielkiej walki, nastąpił nawrót choroby i ostatecznie 44-latek musiał zrezygnować z pracy na Camp Nou.
Vilanova przygodę z piłką rozpoczynał w młodzieżowych zespołach Blaugrany. Grał na pozycji środkowego pomocnika, ale do pierwszej kadry nigdy się nie przebił. Później trafił do III-ligowego zespołu Figueres, by uczestniczyć w historycznym awansie klubu do Segunda Division. W 1992 roku sięgnęła po niego Celta Vigo i to w jej barwach mógł zaliczyć jedyne występy w najwyższej klasie rozgrywkowej. Łącznie w ekipie z Galicji rozegrał 26 spotkań, strzelając jednego gola. Później spadał coraz niżej, aż w wieku 33 lat zdecydował się zawiesić buty na kołku.
Nic nie wskazywało na to, żeby został zapamiętany przez kibiców również jako trener. W sezonie 2003-2004 prowadził FC Palafrugell, z którym spadł do piątej ligi, a później próbował sił jako dyrektor techniczny jednego z niszowych zespołów.
Zwrot w jego karierze nastąpił w 2008 roku, kiedy to został asystentem Guardioli w rezerwach Blaugrany. Już po pierwszym sezonie ich ekipa awansowała na III-ligowy front, a nagrodą był dość niespodziewany angaż w pierwszym zespole, gdzie zastąpili holenderski duet Frank Rijkaard - Johan Neeskens.
[nextpage]
Za ich panowania na Camp Nou Barca została okrzyknięta jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym, zespołem w historii futbolu. Zespół sięgnął po 14 trofeów, zdominował rozgrywki Primera Division i 2-krotnie wygrał Ligę Mistrzów. Vilanova jednak długo pozostał w cieniu pierwszego szkoleniowca, a świat usłyszał o nim dopiero po osławionym "palcu w oku", który "zaserwował" mu Jose Mourinho.
Po czterech latach sukcesów z pracy zrezygnował Guardiola, a zarząd błyskawicznie ogłosił, że klub przejmie właśnie Vilanova. Spotkało się to z wieloma głosami krytyki, ale następca Pepa zamknął wszystkim usta świetnym rozpoczęciem sezonu - najlepszym w całej historii Primera Division, który pozwolił zakończyć rozgrywki z setką na koncie i kolejnym mistrzostwem.
Od grudnia do marca na ławce rezerwowych musiał zastępować go jednak asystent Jordi Roura. Lekarze wykryli bowiem nawrót nowotworowa u Vilanovy, który po raz pierwszy zaatakował trenera Barcy w październiku 2012 roku. Mimo długiego leczenia w Nowym Jorku zarząd stał murem za szkoleniowcem i ani myślał o zatrudnieniu jego zastępcy.
Wszystko zmieniło się w piątek 19 lipca. FC Barcelona rozpoczynała już przygotowania do sezonu, sztab usilnie poszukiwał nowego środkowego defensora, a mistrzowie Hiszpanii w sobotę mieli zagrać pierwszy kontrolny mecz z Lechią Gdańsk. Świat jednak obiegła wiadomość o kolejnym nawrocie choroby Tito, który tym razem uniemożliwił mu dalszą pracę w roli trenera FC Barcelony. Teraz przed nim kolejne wielkie starcie, tym razem znacznie trudniejsze, aniżeli o wszelkie trofea, które ma już w swoim dorobku.