Przed tym meczem serce zabije mocniej - rozmowa z Mariuszem Mowlikim, obrońcą ŁKS Łódź

Mariusz Mowlik pierwsze kroki w seniorskiej piłce stawiał w Lechu Poznań. W klubie tym spędził siedem lat. Obecnie reprezentuje barwy ŁKS Łódź, który w lidze prezentuje się całkiem poprawnie, chociaż według wielu osób był głównym kandydatem do spadku. W niedzielę "Mowlaj" wybiegnie na boisko, aby rywalizować z klubem, w którym się wychował i kibicował od dziecka. 27-letni obrońca w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl opowiada o sytuacji łodzian w lidze oraz o pojedynku z Lechem.

Michał Jankowski: W dotychczasowych spotkaniach ŁKS zdobył 7 punktów. Wasz dorobek można chyba uznać za dobry, tym bardziej, że wielu skazywało was jako głównych kandydatów do spadku.

Mariusz Mowlik: Faktycznie wszyscy "eksperci" skazują nas na spadek, ale my nie przejmujemy się takimi opiniami. Robimy swoje i w każdym meczu, niezależnie od tego z kim gramy, walczymy o trzy punkty. Mamy wspólny cel do osiągnięcia na koniec sezonu.

W środę awansowaliście do kolejnej rundy Pucharu Polski. Mobilizujecie się specjalnie na te rozgrywki, chcąc osiągnąć tam jakiś ambitniejszy cel?

- Puchar Polski traktujemy poważnie, dlatego też na mecz z Motorem Lublin pojechaliśmy w najsilniejszym składzie. Najważniejsze, że udało się awansować do kolejnej rundy. Nie ma co ukrywać, że w takich rozgrywkach dużo zależy od samego losowania. Zobaczymy kogo przydzieli nam los w najbliższej rundzie.

Po dwóch latach przerwy powróciłeś na boiska ekstraklasy. Jesteś zadowolony ze swoich dotychczasowych występów?

- Cieszę się, że po nieudanej przygodzie w Grecji mogę wrócić do regularnych występów. Swojej gry nie chcę oceniać. Były do tej pory mecze lepsze i gorsze, ale i tak najważniejszy jest wynik całej drużyny, a nie jakieś indywidualne osiągnięcia.

Przed wami spotkanie z Lechem Poznań, w którym spędziłeś sporo czasu. Mobilizujesz się specjalnie na ten mecz?

- Na pewno serce troszeczkę mocniej zabije przed meczem, bo w Kolejorzu spędziłem blisko siedem lat. Od małego chodziłem na mecze na Bułgarską i kibicowałem tej drużynie. Spełniły się też moje dziecięce marzenia i zagrałem w niebiesko-białych barwach. Jednak nie ma co się specjalnie mobilizować. Za mecz z Lechem nie ma dodatkowej puli punktów.

Utrzymujesz kontakt z jakimiś zawodnikami obecnej kadry Kolejorza?

- Oczywiście, że utrzymuję kontakt z chłopakami. Mimo, że od czasu mojego odejścia minęło niewiele ponad dwa lata, to na palcach jednej ręki można policzyć piłkarzy, z którymi tworzyliśmy "starego" Lecha. Na początku tygodnia rozmawiałem z Krzyśkiem Kotorowskim. Powspominaliśmy stare czasy, ogólnie było wesoło. Ale w niedzielę spotkamy się po przeciwnych stronach, takie życie piłkarza.

Z pewnością okres w Lechu wspominasz miło. Nie żal Ci po dwóch latach, że nie doszedłeś dwa lata temu do porozumienia z nowym zarządem klubu.

- Nie żałuję swojej decyzji. Uważam, że profesjonalny piłkarz żeby się rozwijać potrzebuje zmian co 3-4 lata. Mimo, że jestem poznaniakiem i kibicuję Lechowi, zdecydowałem się odejść i to była tylko i wyłącznie moja decyzja. Uznałem wtedy, że muszę szukać nowych wyzwań żeby się rozwijać. Zdaję sobie sprawę z tego, że wielu kibiców nie rozumie tej decyzji i chcieliby żeby piłkarze grali w jednej drużynie przez całą karierę. W dzisiejszych czasach jednak ciężko gdziekolwiek znaleźć piłkarzy wiernych i oddanych jednym barwom. Taki niestety jest zawód piłkarza.

Na pewno widziałeś mecze Lecha w tym sezonie. Co możesz powiedzieć o grze Kolejorza?

- Gra Lecha na pewno robi wrażenie na wszystkich. Jest szybka, agresywna i nowoczesna. Czasami zapominają jednak o obronie i stąd wynikają ich błędy, dlatego też przegrali na inaugurację z Bełchatowem, a potem z Arką w Gdyni. W tym też należy upatrywać naszą szansę.

Z jakimi nastawieniami podchodzicie do tego spotkania? Będzie bardzo ciężko nawet o remis.

- Tak jak do każdego meczu, podchodzimy do niego z wiarą w nasze umiejętności. Gramy o trzy punkty i Lech musi się nastawić na ciężką walkę przez pełne 90 minut. Zdajemy sobie sprawę, że to oni będą faworytami, ale jeśli włożymy w ten mecz maksimum zaangażowania i ambicji, to możemy sprawić niespodziankę.

ŁKS gra w kratkę. Po zwycięstwie w Pucharze Polski teoretycznie przychodzi czas na gorsze spotkanie. Jest szansa, że tym razem będzie inaczej?

- Po słabszym meczu w Gdyni wszyscy mówili, że jesteśmy w dołku czy nawet wielkim kryzysie. Z Arką straciliśmy tyle bramek, ile w poprzednich pięciu meczach ligowych. Jednak po łatwym zwycięstwie nad Motorem w Pucharze szybko udowodniliśmy, że mecz na Pomorzu był tylko wypadkiem przy pracy.

Jak oceniasz szanse Lecha w rewanżu z Austrią Wiedeń. Grałeś kiedyś w lidze austriackiej, więc z pewnością widziałeś jakieś spotkania tamtejszej ekstraklasy. Jakbyś porównał poziom ligi polskiej i austriackiej?

- Liga austriacka na pewno stoi na wyższym poziomie sportowym i organizacyjnym niż polska. Niestety daleko nam do standardów europejskich pod wieloma względami. Jednak biorąc pod uwagę obecną formę Lecha, widzę realną szansę na awans do fazy grupowej Pucharu UEFA. Jako kibic tej drużyny wierzę, że może się udać.

Komentarze (0)