Grzegorz Bonin: Bardzo duże rozczarowanie

Na starcie sezonu Górnik Łęczna zawodzi. Zielono-czarni nie zdobyli jeszcze ani jednego punktu, a nawet nie strzelili bramki.

Podopieczni Jurija Szatałowa nijak nie potrafią przełożyć optycznej przewagi na korzystne wyniki. W sobotę zdominowali Wisłę Płock, lecz dwa kompromitujące błędy w defensywie zaowocowały porażką. - Bardzo duże rozczarowanie. Tydzień temu w Jaworznie był podobny mecz. Może nie mieliśmy tylu klarownych sytuacji, co teraz. Gra była jeszcze lepsza, a przeciwnik oddał jeszcze mniej strzałów niż w poprzednim meczu i znowu przegrywamy 0:2 - kręci głową Grzegorz Bonin.

Po trzech sezonach spędzonych w T-Mobile Ekstraklasie Bonin wrócił na jej zaplecze
Po trzech sezonach spędzonych w T-Mobile Ekstraklasie Bonin wrócił na jej zaplecze

29-latek sprowadzony zimą z Górnika Zabrze dobrze współpracował w środku pola z Tomaszem Nowakiem. Próbował również zaskoczyć Daniela Szczepankiewicza, lecz 21-letni golkiper Nafciarzy był świetnie dysponowany w sobotnie popołudnie. - Może momentami to dobrze wyglądało, ale musimy finalizować te sytuacje. A gdy my zaczniemy prowadzić, to na pewno będzie jeszcze lepiej. Myślę, że graliśmy o niebo lepiej niż w poprzednim meczu. Sytuacji też było mnóstwo, ale liczy się tylko ten kto strzela bramki. Trzeba poprawić skuteczność w obronie, jak i w ataku - nie ma wątpliwości wychowanek Mewy Gniew.

Latem przebudowano zespół Górnika Łęczna, stawiając głównie na graczy o uznanych nazwiskach. Drużynie wciąż jednak brakuje klasowego napastnika, co potwierdziły pierwsze mecze. Zielono-czarni mogą więc żałować, że skończył się już okres przygotowawczy, gdyż muszą solidnie popracować nad swoją grą. - Ta drużyna się buduje. Okienko transferowe jeszcze trwa. Jeżeli będą jacyś ciekawi zawodnicy, to klub takich będzie poszukiwał. Potrzebni są ludzie do gry, bo czasami przytrafiają się kontuzje, a ławki nie mamy zbyt długiej. Cały czas wszystko jest w toku - przyznaje Bonin.

Komentarze (0)