ROW nie wygrał nie tylko przez arbitra. Przespał pierwszą połowę

W sobotnim spotkaniu Stomilu Olsztyn z Energetykiem ROW Rybnik doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Zdaniem piłkarzy beniaminka I ligi w ostatnich minutach spotkania należał im się rzut karny.

Początek meczu nie był dobry w wykonaniu zielono-czarnych. Trener rybniczan Ryszard Wieczorek zarzucił swoim podopiecznym zbytnią pewność siebie. - Nie podeszliśmy do spotkania nonszalancko, tylko przespaliśmy pierwszą połowę - tłumaczy Rafał Kurzawa, pomocnik ROW-u. - Przez pierwsze piętnaście minut nic nam nie wychodziło, każde zagranie kończyło się stratą. Z minuty na minutę było coraz lepiej, udało nam się strzelić gola i zanotowaliśmy drugi remis - mówi 20-latek.

Po raz kolejny bramkę dla Energetyka ROW Rybnik zdobył Idrissa Cisse. Niespełna dwadzieścia minut póżniej padło wyrównanie, a autorem gola dla Dumy Warmii był Paweł Łukasik. W końcówce pojedynku w polu karnym przewrócił się Cisse, ale sędzia Adam Lyczmański nie wskazał na "wapno". - Wydaje mi się, że powinien zagwizdać - przyznaje Kurzawa. - Jeśli już się na to nie zdecydował, to Idrissa powinien otrzymać żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną, a arbiter nie dał kartki ani karnego. Może sam nie wiedział, co ma zrobić - zastanawia się zawodnik klubu z Gliwickiej.

Po protestach, na trybuny został odesłany szkoleniowiec gości, Ryszard Wieczorek. We wcześniejszym meczu ROW-u przeciwko Termalice Bruk-Bet Nieciecza według piłkarzy beniaminka również doszło do kilku spornych sytuacji. - Można powiedzieć, że trochę czujemy się pokrzywdzeni, ale jak mówią - suma szczęścia wynosi zero i tym razem sędzia pomógł komuś innemu, a w innym spotkaniu może zagwizdać na naszą korzyść - kończy Kurzawa.

Komentarze (0)