Zwycięstwo małym nakładem sił - relacja z meczu ŁKS Łódź - Lech Poznań

Lech Poznań przyjechał do Łodzi na mecz 7. kolejki piłkarskiej ekstraklasy, aby zdobyć 3 punkty, a przy okazji nie namęczyć się zbytnio przed pucharowym meczem z Austrią Wiedeń, a także, aby żaden z graczy nie złapał żadnego urazu. Plan udało się wykonać w 100 procentach i to niewielkim nakładem sił. Z tego powodu mecz nie mógł się podobać kibicom, ale w lidze liczą się wyniki.

Trener ŁKS-u Marek Chojnacki nieco zaskoczył przed meczem składem, jaki desygnował do gry. Znalazło się w nim dwóch nominalnych napastników - Dawid Jarka i Adam Czerkas. Jak się później okazało, nie był to ofensywny wariant i gra pierwszy raz w tym sezonie dwoma napastnikami, lecz przesunięcie Jarki na skrzydło, gdzie ten zawodnik sobie kompletnie nie radził.

- Ostatni raz wystąpiłem na tej pozycji 3 lata temu, więc pozostawię moją dzisiejszą postawę bez komentarza. Po prostu się gubiłem - powiedział po zakończeniu spotkania Jarka.

Początek meczu był nieciekawy. Obie drużyny badały się wzajemnie, a nikt nie chciał zaatakować jako pierwszy. Na sytuacje podbramkowe musieliśmy czekać kwadrans, kiedy to zagotowało się w polu karnym ŁKS-u. W 14. minucie na bardzo zaskakujący strzał zdecydował się Robert Lewandowski, jednak piłka przeleciała nad poprzeczką bramki łodzian. Chwilę później akcję przeprowadzili Semir Stilić z Andersonem Cueto, piłka trafiła do Lewandowskiego, ale tym razem nie potrafił on oddać strzału.

W 16. minucie Lech jednak prowadził 1:0. Z 15 metrów uderzył Stilić, piłka odbiła się od Rafała Murawskiego i wpadła do siatki obok kompletnie zaskoczonego Bogusława Wyparły.

Przez kolejne 20 minut, na boisku nic się nie działo. Dopiero w 35. minucie ŁKS przeprowadził pierwszą akcję, po której zagroził Krzysztofowi Kotorowskiemu. Z prawej strony w pole karne wpadł Jarka, uderzył po ziemi, ale wyciągnięty jak struna golkiper Lecha zdołał wybić piłkę przed siebie, a że akcji nie zamykał żaden z łodzian, to gol nie padł. Niewykorzystane sytuacje się jednak mszczą. Kilka chwil później mieliśmy zamieszanie w polu karnym gospodarzy, błąd popełnił Adrian Woźniczka, który nie przypilnował Hernana Rengifo, a ten ostatni z najbliższej odległości strzelił drugiego gola dla Lecha.

Po przerwie tempo gry nadal nie było porywające. Goście nie forsowali tempa, prowadząc 2:0 i oszczędzali siły na mecz z Austrią, zaś ŁKS nie potrafił zagrozić defensywie Lecha, nie mając w tym meczu żadnych 100-procentowych sytuacji, a jedynie kilkakrotnie zmuszając do interwencji Kotorowskiego.

W 55. minucie przy linii bocznej faulowany był Gabor Vayer. Rzut wolny wykonał Jakub Biskup, wrzucił piłkę w pole karne, gdzie minął się z nią próbujący strzelać Adam Marciniak. Kilkanaście minut później ŁKS był bliski zdobycia gola, podobnie jak Lech w pierwszej połowie, a więc po rykoszecie. Dośrodkowywał Vayer, piłka wyleciała przed pole karne, skąd bez zastanowienia uderzył Labinot Haliti, jednak mimo, że odbiła się ona od któregoś z obrońców, to pewnie złapał ją Kotorowski.

Wynik meczu na 0:3 ustalił w 79. minucie Piotr Reiss, który pojawił się na boisku zaledwie 180 sekund wcześniej, zmieniając Cueto. Tym razem akcję rozpoczął Stilić, wbiegł w pole karne, odegrał na prawo do Rengifo, a ten zagrał wzdłuż linii bramkowej do Reissa. Napastnik "Kolejorza" nie miał innej możliwości, niż umieścić piłkę w siatce. W końcówce obie drużyny czekały już tylko na ostatni gwizdek Mirosława Góreckiego i Lech ostatecznie pokonał w Łodzi ŁKS aż 3:0.

Pojedynek ŁKS-u z Lechem nie był wielkim widowiskiem. Po meczu trener gości Franciszek Smuda przyznał: - Niektórzy moi piłkarze byli już przy czwartkowym meczu z Austrią Wiedeń.

W zespole ŁKS-u praktycznie nikt nie zasłużył na słowa pochwały. Najbardziej raziła nieporadność Czerkasa w ataku, któremu szansę dał Marek Chojnacki, co wiązało się również z tym, że nie na swojej pozycji zagrał Jarka, z którego na skrzydle nie było żadnego pomysłu.

Lech wykonał natomiast idealnie plan na to spotkanie. Pewne zwycięstwo, bez nerwów, bez kontuzji, bez kartek - czego chcieć więcej, jeśli chce się spokojnie przygotowywać do pucharowej potyczki za kilka dni.

Jako ciekawostkę dodajmy, że piłkarze ŁKS-u wystąpili w specjalnie przygotowanych z okazji jubileuszu 100-lecia klubu, koszulkach retro, stylizowanych na takie, w jakich grano przed laty (z kołnierzykami i sznurowane).

ŁKS Łódź - Lech Poznań 0:3 (0:2)

0:1 - Murawski 16'

0:2 - Rengifo 40'

0:3 - Reiss 79'

Składy:

ŁKS: Wyparło - Woźniczka, Marciniak, Mowlik, Adamski, Kascelan, Haliti, Biskup (82' Asaad), Vayer, Jarka (82' Świątek), Czerkas (74' Bartosiewicz).

Lech: Kotorowski - Wojtkowiak, Arboleda, Injac, Wilk, Bandrowski, Murawski, Stilić (89' Kucharski), Cueto (76' Reiss), Rengifo, Lewandowski (90' Machaj).

Sędzia: Mirosław Górecki (Katowice).

Widzów: 6000 (2000 z Poznania).

Komentarze (0)