Pasy pokonały kielczan 1:0 po golu Vladimira Boljevicia, a do tego bez wysiłku wykreowały sobie kilka sytuacji podbramkowych, których brakowało im w spotkaniach z Lechią i Puszczą.
- To był bardzo dobry sparing, bo Korona to wymagający rywal. W Kielcach nastąpiła zmiana trenera i widzę, że Korona będzie zespołem, który podobnie jak my będzie chciał rozgrywać piłkę. Przyznam szczerze, że przez pierwsze 10 minut II połowy byliśmy zaskoczeni, że Korona grała w rozegraniu praktycznie tam samo jak my. Uważam, że to był bardzo dobry sparing. Podobało mi się podejście mojej drużyny - mówi dla SportoweFakty.pl trener Wojciech Stawowy.
Opiekuna Pasów cieszy to, że coraz więcej zespołów w polskiej ekstraklasie chce kreować grę, a nie skupiać się tylko na przeszkadzaniu rywalowi bądź przejmować inicjatywę tylko na kilka minut. Tak Gra Cracovia, chce tak grać Jagiellonia Białystok i będzie tak grała Korona Jose Rojo Martina.
- Na początku II połowy moi piłkarze mogli się przekonać, jak czuje się rywal, który biega za piłką. Wielu ludzi nie docenia utrzymywania się przy piłce i nawet to krytykuje, ale ja się cieszę, że moi piłkarze to potrafią robić. Rozmawiam jednak z wieloma trenerami, a moi piłkarze rozmawiają ze swoimi kolegami z boiska i wiem, że ci, którzy się na futbolu faktycznie znają, doceniają to, że ktoś potrafi grać od tyłu i rozgrywać piłkę. To jest bardzo deprymujące dla przeciwnika. Na początku II połowy z Koroną widziałem po twarzach swoich zawodników, jak bardzo im przeszkadzało to, że nie mogli długo dotknąć piłki. Mam nadzieję, że jeszcze bardziej docenią teraz to, co jest ich silną bronią - mówi Stawowy.
Cracovia zagrała w Kielcach dwa dni po sparingu z Puszczą Niepołomice niemal w tym samym składzie. Z I-ligowcem krakowianie przegrali 1:2, ale to spotkanie należy traktować w kategoriach uświetnienia obchodów 90-lecia niepołomickiego klubu i jednostki treningowej. Dopiero mecz z Koroną był przetarciem przed ligową potyczką z Zagłębiem Lubin.
- Nie chciałem tego mówić, bo nie chciałem, żeby to było odbierane jako forma usprawiedliwienia... My przygotowujemy się do meczu z Zagłębiem Lubin i w dniu spotkania z Puszczą mieliśmy ciężkie zajęcia siłowe. Gdybym chciał tam zagrać na wynik, to nie byłoby porannych zajęć i gralibyśmy najmocniejszym składem przez cały mecz. Moi piłkarze czuli to w nogach i może dlatego wyglądali tak anemicznie. W Kielcach było widać, że idziemy w dobrym kierunku. Byliśmy zdyscyplinowani, konkretni i zaangażowani. Cieszy mnie taka postawa mojego zespołu - kończy trener Pasów.