Jan Urban: Możemy w jakiś sposób zapisać się w historii piłki

Przed Legią Warszawa bardzo ważne spotkanie rewanżowe ze Steauą Bukareszt określane mianem meczu 18-lecia polskiej piłki nożnej.

Kinga Popiołek
Kinga Popiołek

Awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów to nie tylko pozytywne wzmianki w ubogiej historii polskiej piłki nożnej na tle Europy, ale i również duży zastrzyk finansów. - O tej ostatniej sprawie nie myślimy, bo trudno nam o tym myśleć. Przed nami wyzwania sportowe, ale prezes klubu na pewno ma to na uwadze. Jeśli chodzi o presję, to trudno mi powiedzieć, jak zawodnicy to odbierają. Jestem spokojny, chociaż wiem, jakie wyzwanie przed nami, że możemy w jakiś sposób zapisać się w historii piłki, ale i przede wszystkim klubu, jaki reprezentujemy. Odpowiedzialność jest, ale stres? Marek może lepiej na to pytanie odpowie. Ja na poniedziałkowym treningu widziałem spokojną drużynę - przyznał Jan Urban.

- Przed każdym meczem jest presja, tutaj też jest wysoka. Czujemy się dosyć mocno, próbujemy podejść do tego z zimną głową i myślę, że tu jest ten sposób, żeby za dużo sobie nie wkładać co do tego, jak ważny jest ten mecz - odparł wyrwany do odpowiedzi Marek Saganowski.

Wtorkowy rewanż ze Steauą Bukareszt to niezwykle ważne spotkanie. Jan Urban w swojej karierze zawodniczej kilka takich odnotował, natomiast w roli szkoleniowca w takiej sytuacji sprawdzi się po raz pierwszy. - Z mojej strony cały czas będę się starał i staram się, bo w końcu zawodnicy mają szansę tworzyć historię, bo taka jest prawda. To druga odsłona tego dwumeczu i odpowiedzialność, presja jakaś - owszem. Ale z drugiej strony jestem pewny, że zawodnikom nie zabraknie zaangażowania, ambicji - w takim spotkaniu to niemożliwe. Ale wiem, że w takim spotkaniu to za mało - będziemy musieli dobrze grać w piłkę, bo tego wręcz będzie wymagał od nas przeciwnik, tego się właśnie spodziewamy - podkreślił trener Legii Warszawa.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Chociaż "Sagan" ma na swoim koncie grę w Champions League to nie ukrywa, że z Wojskowymi będzie to wyjątkowo istotne. - Poprzednim razem, kiedy grałem w LM, to było w Danii. Tu jestem w klubie, który dużo mi dał, jestem w Polsce, u siebie. Ta presja jest większa, tutaj zapewne dokończę swoją karierę. Są takie porównania, ale na takie mecze się czeka, o nich się śni, żeby zagrać dobrze i strzelić bramkę. Zrobimy wszystko, żeby tak było - zapewnił.

Jak teraz szanse swoich podopiecznych ocenia Jan Urban? - Z reguły wydaje nam się, że wtedy, kiedy poznajemy naszego rywala staramy się analizować zarówno potencjał drużyny, z jaką będziemy grać, jak i nasz. W I rundzie z The New Saints byliśmy faworytem i o tym otwarcie mówiliśmy; z Molde szanse były 50/50, chociaż wy, media i kibice, byście nam nie wybaczyli, gdybyśmy nie wygrali. Przed etapem kwalifikacji uważałem, że faworytem jest Steaua, poprzez różne czynniki. I ten wynik 1:1 przybliżył nas zdecydowanie do tego, żeby przed rewanżem powiedzieć, że szanse są 50/50 i to nas przybliżyło do awansu.

- Nie możemy pozwolić na to, żeby Steaua nas zdominowała, bo gramy u siebie. W tamtym meczu Steaua chciała nas przywitać wysokim pressingiem, chciała nas zdominować. Natomiast po 30 minutach zauważyliśmy, że zaczynają oddychać rękawami i wydawało się, że z minuty na minutę to my będzie przejmować kontrolę nad tamtym spotkaniem - przypomniał Marek Saganowski.

LM po reformie Platiniego: Do pięciu razy sztuka? Już byliśmy bliżej niż teraz

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×