Dimitrij Injać - stoper z konieczności

Drużynę Lecha Poznań prześladują od pewnego czasu kontuzje, szczególnie w formacji defensywnej. Gdy urazu nabawił się także Zlatko Tanevski, Kolejorz został tylko z jednym stoperem gotowym do gry. Z konieczności na tej pozycji w ostatnich dwóch spotkaniach wystąpił Dimitrij Injać, dla którego jest to całkiem nowe doświadczenie.

Obecnie trener Franciszek Smuda nie może korzystać z usług Marcina Kikuta, Luisa Henriqueza, Ivana Djurdjevicia, Bartosza Bosackiego, a Dawid Kucharski dopiero w miniony weekend zagrał pierwszy raz po poważnej kontuzji. Najpierw trzy minuty w Łodzi, a potem cały mecz w Młodej Ekstraklasie. Do gry na najwyższym poziomie przez 90 minut nie jest jeszcze gotowy. Ostatnio na uraz narzekał również Zlatko Tanevski.

W drugiej połowie meczu Pucharu Polski z Piastem Gliwice partnerem Manuela Arboledy na środku obrony został więc z konieczności Dimitrij Injać. Wystąpił na tej pozycji również w spotkaniu z ŁKS Łódź. - Nie licząc tych spotkań, to nigdy wcześniej nie grałem na tej pozycji - mówi Serb. Zadowolony z postawy Injacia był Franciszek Smuda. - Nie zagrał źle na tej pozycji - mówi szkoleniowiec poznańskiego klubu.

W meczu Pucharu UEFA z Austrią Wiedeń Injać na pozycji stopera raczej już nie zagra, ponieważ do zdrowia wraca Tanevski. - Kilku stoperów ma kontuzję, ale czy z Austrią zagram na tej pozycji to zależy od trenera - mówi Injać, a Smuda rozwiewa wątpliwości: - Wszystko zależy od środowego treningu. Jeśli Tanevski będzie w pełni sił to zagra w pierwszym składzie.

W Wiedniu Kolejorz przegrał z Austrią 1:2. Wynik ten w perspektywie rewanżu na własnym stadionie nie jest jednak najgorszy. Serbski pomocnik jest optymistą przed czwartkowym meczem. - Jest to bardzo ważny mecz i myślę, że strzelona bramka da nam awans. Zobaczymy jaką taktykę ustali trener, ale trzeba od początku zaatakować i zdobyć bramkę, aby później grać spokojnie - zakończył Injać.

Komentarze (0)