Jan Urban: Chwała, żeśmy nie przegrali, chociaż ten wynik jest porażką

Zadowolonej miny po rewanżu Legii ze Steauą nie miał szkoleniowiec Wojskowych, Jan Urban. Dla niego, jak i całej drużyny, przyszedł czas analiz i przemyśleń.

Kinga Popiołek
Kinga Popiołek

- No tak, człowiek przygotowuje w różny sposób spotkanie, a po 10 minutach się okazuje, że przegrywamy 0:2 i sytuacja się niesamowicie komplikuje. Przeciwko takiemu zespołowi, który znowu pokazał, że ma sporo jakości w grze, trudno było odwrócić losy meczu. Można tylko podziękować, że zespół grał do końca, strzelił bramkę na 2:2 i brakło czasu. Patrząc chłodno, to szkoda, bo była szansa. Steaua była lepsza w dwumeczu i tyle - podsumował spokojnym tonem Jan Urban.

Mistrzowie Rumunii przeważali nad Legią w szczególności w grze kombinacyjnej i taktyce. - Zostawiliśmy mnóstwo zdrowia, by się temu przeciwstawić, a w wielu sytuacjach oni wychodzili spod tego pressingu. Wielokrotnie musieliśmy uciekać się do przerywania akcji faulami. To zespół, który ciągle gra do przodu, jeśli widzą, że mają trochę wolnej strefy, to wykorzystują to. Przy ich technice mieliśmy wiele problemów jeśli chodzi o defensywę. Z jednej strony to doświadczona drużyna, która ma zawodników obytych w bojach, chwała, żeśmy nie przegrali, chociaż ten wynik jest porażką - nie ukrywał trener Wojskowych.

W rewanżowym starciu ze Steauą Urban wysłał do gry Marka Saganowskiego oraz Patryka Mikitę. Na ławce zabrakło miejsca dla Władimira Dwaliszwilego. Gruzin już od jakiegoś czasu spisuje się znacznie poniżej oczekiwań, co teraz przełożyło się na personalne konsekwencje. Jednakże według trenera mistrzów Polski dokonanie innych zmian lub rotacje w ustawieniu na niewiele by się zdały. - Nie sądzę, żeby to było spotkanie, w którym trzeba iść na wariata i grać wszystko na jedną kartę. Być może gdybyśmy strzelili bramkę na 5 minut przed końcem spotkania, to byłoby inaczej. Tak samo z zawodnikami, jeśli chodzi o charakterystykę: Żyro, Kucharczyk, Ojamaa, Kosecki - są podobni. Z przodu Saganowski i Mikita - nie było zbyt wiele argumentów, aby iść na wariata.

Już przed starciem ze Steauą było wiadomo, że jesienią Legia zagra w europejskich pucharach. Presja z zawodników spadła, a wraz z upływem czasu zaczęła pojawiać się motywacja do walki o fazę grupową Champions League. Była niewystarczająca, czy wręcz przeciwnie? - Ani jedno, ani drugie. Wydaje mi się, że zespół dał z siebie wszystko. Ja bym miał kilka nocy nieprzespanych, gdybym wiedział, że mieliśmy ogromną szansę, kilka sytuacji niewykorzystanych. Było widać zespół bardzo dojrzały. A to całe zaangażowanie i wysiłek fizyczny nie były poparte jakością piłkarską. Pod tym względem Steaua nas przewyższała. Zespół wiedział, że ma przed sobą wielką szansę. Wszyscy mieliśmy marzenia, i my, i kibice - praktycznie cała piłkarska Polska nam kibicowała. Pod względem ambicjonalnym nie można nam nic zarzucić - podkreślił Jan Urban.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×