O swoich zastrzeżeniach wojewoda Piotr Florek mówił podczas czwartkowej konferencji prasowej. Jego zdaniem klub nie powinien dopuścić do tego, że schody są zablokowane, bo naraża to ich na niebezpieczeństwo, np. w przypadku gdyby któryś z nich zasłabł.
Prezes klubu Karol Klimczak zapowiedział, że Lech będzie apelował do kibiców, ale nie wprowadzi służb porządkowych, gdyby ci się do próśb nie zastosowali. Zapewnił jednak, że podczas meczu z Zawiszą na trybunie zajmowanej przez najzagorzalszych fanów znajdą się dodatkowi ratownicy medyczni.
- Inea Stadion jest bezpieczny - zapewnia szef klubu w rozmowie z Głosem Wielkopolskim. - Spełnimy żądanie wojewody i spiker będzie prosił kibiców, by nie stali w przejściach, tylko zajęli swoje miejsca. Także stewardzi będą informować o tym kibiców. Nie posunę się jednak do tego, żeby nasze służby porządkowe z tak błahego powodu użyły siły wobec kibiców. To może z kolei oznaczać, że nie zapewnimy pustych przejść, co wojewoda może uznać za sytuację niebezpieczną, przerwać mecz i wezwać na stadion policję. Dlatego apeluję do kibiców: nie dajmy się sprowokować! Bądźcie ponad to i pokażcie, że jesteście rozsądni. Apeluję o to samo do kibiców Zawiszy, żeby kibicowanie na schodach na Bułgarskiej nie skończyło się dla nich zamknięciem stadionu w Bydgoszczy lub sektorów gości w Poznaniu.
Źródło: Głos Wielkopolski