Pierwsza połowa spotkania toczyła się przy delikatnej przewadze gospodarzy, którzy od pierwszych minut starali się narzucić swój styl gry i kontrolować przebieg meczu. Miała w tym pomóc szybko zdobyta bramka i ta przyszła rzeczywiście szybciutko. W 7. minucie Łukasz Nowak znakomicie przymierzył z 20 metrów i zmierzającej w okienko futbolówki Maciej Budka nie miał prawa sięgnąć. W odstępie kwadransa wyczyn kapitana Puszczy próbowali powtórzyć jego koledzy, ale uderzenia Sebastiana Janika i Dawida Kałata minęły tyską bramkę.
Goście w pierwszej połowie grali niemrawo, nie oddając ani jednego celnego strzału na bramkę Andrzeja Sobieszczyka. Najgroźniejszą sytuacją było uderzenie po rzucie rożnym w wykonaniu Patrika Carnoty, który główkował tuż obok słupka.
Tymczasem gospodarze w 36. minucie powinni cieszyć się z dwubramkowego prowadzenia. Janik dośrodkował z kornera, a w polu karnym wszyscy stali jak zamurowani. Do futbolówki dopadł Arkadiusz Lewiński, ale wywrócił się przy próbie oddania strzału, posyłając piłkę nad poprzeczką.
Druga połowa przyniosła mnóstwo bramkowych okazji, ale jedni i drudzy pokazali jak marnuje się przysłowiowe "setki". Emocje zaczęły się w 54 minucie kiedy to podkręcony strzał jednego z graczy gości z kłopotami obronił bramkarz Puszczy. Minutę później Sobieszczyk nie musiał interweniować ponieważ z pomocą przyszedł mu słupek, a pechowym strzelcem był Damian Szczęsny. Trzy minuty czekaliśmy na kolejną okazję GKS-u Tychy. Carnota wykorzystał precyzyjną centrę Bartosza Flisa i tylko znakomita intuicja Sobieszczyka uratowała Puszczę od straty bramki. Odpowiedź gospodarzy przyszła już po 60. sekundach, kiedy kontrę z własnej połowy wzorowo wyprowadził Kałat. Pomocnik mógł sam finalizować akcję ale podał do Pawła Moskwika, który przegrał pojedynek z golkiperem rywali. Co ciekawe Budka, leżąc na murawie, wybronił także i dobitkę!
Widowiskowa wymiana ciosów przyniosła tylko jedno trafienie - wyrównujące. W 66. minucie z rzutu rożnego dogrywał Flis, a Smółka zachował się jak rasowy napastnik pakując futbolówkę do sieci. Bramka zdecydowanie się gościom należała, gdyż szczególnie na początku drugiej połowy byli stroną wyraźnie dominującą.
Puszcza ożywiła się w końcówce. Z linii pola karnego uderzali Mateusz Cholewiak i Jarosław Lizak ale Budka tego dnia dał się pokonać tylko raz, a w 90. minucie na ratunek przyszedł mu słupek.
W doliczonym czasie gry sędzia zmuszony był jeszcze wyrzucić z boiska Marcina Zontka, który popełnił taktyczny faul, zasługując na drugie "żółtko". Goście nie mieli jednak czasu by przewagę liczebną zamienić na gola i mecz w Niepołomicach zakończył się sprawiedliwym remisem.
Puszcza Niepołomice - GKS Tychy 1:1 (1:0)
1:0 - Łukasz Nowak 7'
1:1 - Paweł Smółka 66'
Składy:
Puszcza Niepołomice: Andrzej Sobieszczyk - Marcin Zontek, Marcin Biernat, Arkadiusz Lewiński, Michał Mikołajczyk, Longinus Uwakwe (60' Jarosław Lizak), Łukasz Nowak, Dawid Kałat (65' Wallace Benevente), Mateusz Cholewiak, Paweł Moskwik, Sebastian Janik (75' Bartosz Biel).
GKS Tychy: Maciej Budka - Damian Krajanowski, Łukasz Kopczyk, Mariusz Masternak, Adrian Chomiuk, Damian Szczęsny (85' Mateusz Mączyński), Patrik Carnota, Marcel Gąsior, Łukasz Małkowski, Daniel Mąka (46' Bartosz Flis), Paweł Smółka (80' Dawid Dzięgielewski).
Żółte kartki: Uwakwe, Zontek (Puszcza) oraz Smółka, Gąsior (GKS).
Czerwona kartka: Zontek /90+3' za drugą żółtą/ (Puszcza).
Sędzia: Zbigniew Dobrynin (Łódź).