Spotkanie Piasta Gliwice ze Śląskiem Wrocław na pewno mogło się podobać. W meczu nie brakowało bowiem dogodnych sytuacji strzeleckich zarówno z jednej, jak i z drugiej strony. Zawodnicy obu ekip byli jednak bardzo, ale to bardzo nieskuteczni. - Oglądaliśmy dynamiczne spotkanie z dużą ilością sytuacji bramkowych, zarówno z naszej strony, jak i rywali. Dariusz Trela i Rafał Gikiewicz stanęli na wysokości zadania, choć sytuacji było naprawdę mnóstwo. Dla mnie to materiał szkoleniowy, ile jeszcze pracy przed nami - skomentował Marcin Brosz.
Opiekun gliwiczan komplementował też rywala z Wrocławia. - Musimy też pamiętać z kim graliśmy. Śląsk reprezentował Polskę w eliminacjach do Ligi Europejskiej i zdawaliśmy sobie sprawę, że siła zespołu jest wielka. Chcieliśmy wygrać, okazji do zdobycia gola było bez liku, ale i tak bywa w piłce. Widowisko dobre, choć szkoda, że bez happy endu, jak ostatnio w starciu ze Śląskiem - zaznaczył szkoleniowiec.
Przy prowadzeniu Piasta arbiter podjął bardzo kontrowersyjną decyzję. Powinien on bowiem pokazać żółtą kartkę Mariuszowi Pawelcowi. Byłaby to druga żółta kartka dla tego zawodnika, co poskutkowałoby wyrzuceniem go z boiska. Sędzia jednak nie zareagował. - Parę decyzji sędziów było kontrowersyjnych, można było je różnie interpretować, ale ja ich nie oceniam - podsumował Brosz.