Golkiper Wojskowych po raz ostatni stał między słupkami w meczu ligowym 21 sierpnia 2011 roku ze Śląskiem Wrocław. Później przegrał rywalizację z Dusanem Kuciakiem i rozegrał tylko 14 spotkań w ramach Pucharu Polski i europejskich pucharów (w 6 z nich zachowywał czyste konto). Teraz Słowak doznał kontuzji kolana, która eliminuje go z gry przez co najmniej trzy miesiące i to Skaba staje się "jedynką" Legii.
- To był długo oczekiwany mecz, bo dawno nie broniłem w ekstraklasie, ale wobec kontuzji Dusana dostałem szansę występu. Oceniam go pozytywnie, bo było na zero z tyłu i wygraliśmy - mówi Skaba o spotkaniu z Cracovią (1:0).
Piłkarze Pasów właściwie nie sprawdzili porządnie jego formy, bo w dwóch najlepszych sytuacjach najpierw Dawid Nowak uderzył obok bramki, a potem Krzysztof Danielewicz nie zdołał opanować piłki, która w końcu padła łupem bramkarza.
- Na początku miałem trochę pracy, ale też w groźniejszych sytuacjach dwa razy gracze Cracovii byli na spalonym. W drugiej połowie groźniejszy był tylko strzał Ntibazonkizy sprzed pola karnego. Cracovia dobrze operuje piłką, ale o tym wiedzieliśmy i to nie było dla nas zaskoczenie. Parę razy nas zaskoczyli, ale chyba kontrolowaliśmy grę - ocenia mecz bramkarz Legii.
Naprawdę niewiele brakło, by Skaba w przerwie zimowej minionego sezonu trafił właśnie do Cracovii. 29-latek rozmyślił się z transferu w ostatniej chwili. - To temat zamknięty. To było... ale już nie jest - ucina dyskusję.
Trener Legii Jan Urban przyznał, że wobec długiej absencji Kuciaka klub zastanawia się nad sprowadzeniem nowego bramkarza, który miałby być opcją rezerwową dla Skaby. - Mogę się z tego tylko cieszyć, że trener tak stawia sprawę, ale na każdym treningu muszę udowadniać, że to miejsce właśnie mi się należy - kończy bramkarz mistrzów Polski.