Musimy zapomnieć o przeszłości i walczyć dalej - rozmowa z Marcinem Bojarskim, pomocnikiem Piasta Gliwice

Marcin Bojarski wrócił do zdrowia po kontuzji, której doznał w spotkaniu ligowym przeciwko Arce Gdynia. Wielu w byłym pomocniku Cracovii widzi tego piłkarza, który odmieni oblicze gliwickiego Piasta. Beniaminek po siedmiu ligowych kolejkach zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Sam zawodnik wierzy, że pomoże drużynie utrzymać się w szeregach ekstraklasy. On nie stracił wiary w Piasta.

Agnieszka Kiołbasa: Kontuzja, której doznałeś w meczu z Arką Gdynia okazała się mniej poważna niż przypuszczano. Wracasz do gry na mecz z ŁKS-em Łódź. W momencie, w którym jesteś bardzo potrzebny drużynie. Wielu widzi w tobie tego piłkarza, który może odmienić oblicze Piasta.

Marcin Bojarski: Cieszę się bardzo, że już wracam do gry. To dla mnie naprawdę bardzo ważne. Na pewno w najbliższym meczu czeka nas walka. Dla nas to jest mecz o życie i nie ma co tego ukrywać. Zrobimy wszystko, żeby to spotkanie wygrać, ale zdajemy sobie sprawę z tego, że nie będzie łatwo. ŁKS to wbrew pozorom trudny przeciwnik.

Znalazłeś się w kadrze na to spotkanie i nikt nie ma wątpliwości co do tego, że w którymś momencie pojawisz się na placu gry. W twoim odczuciu, na ile minut jesteś gotowy?

- Myślę, że jestem gotowy na 45 minut gry. Tak obiektywnie na to patrząc, mogę zagrać jedną połowę. Decyzja należy jednak do trenera. Na pewno jestem przygotowany na to, że wejdę na boisko.

Kibice i koledzy z zespołu bardzo na ciebie liczą. Do tej pory w każdym klubie, w którym grałeś, pokazywałeś się z dobrej strony. Wszyscy tutaj mają nadzieję, że teraz będzie podobnie.

- Bardzo bym chciał pociągnąć ten zespół. To będzie jednak niełatwe, bo rozegram pierwszy mecz po kontuzji. Nasza sytuacja na pewno jest trudna, ale musimy się utrzymać. Do tej pory graliśmy głównie z zespołami z wyższej półki. Teraz nadszedł czas na starcia z drużynami, które są na pewno w naszym zasięgu. Jeżeli chcemy o czymś marzyć, jeżeli chcemy się utrzymać, sobotni mecz musimy wygrać.

Gra Piasta nie wygląda najlepiej. Po ostatnim meczu z Legią optymizmem napawa jedynie fakt, że przełamaliście niemoc strzelecką...

- Ważne, że strzeliliśmy tę bramkę. Na Legii nikomu nie gra się łatwo. Tam się trudno strzela każdemu. W końcu zdobyliśmy gola, więc jakiś krok do przodu poczyniliśmy. Za nami pięć porażek i mamy nadzieję, że teraz sięgniemy po trzy punkty i się przełamiemy. W końcu każda passa się kiedyś kończy.

W ostatnich spotkaniach zwłaszcza pierwsze 20 minut było w waszym wykonaniu bardzo słabe. Rywale bardzo szybko strzelali wam bramkę. Mogłoby się wydawać, że zespół nie jest odpowiednio skoncentrowany, umotywowany, bo jak inaczej wytłumaczyć waszą postawę?

- Rzeczywiście tak to wygląda. Ostatnio w każdym meczu, w pierwszym kwadransie traciliśmy bramkę. W najbliższym spotkaniu będzie dobrze, jeżeli zachowamy czyste konto w tym początkowym okresie, a najlepiej w całym spotkaniu. Na pewno coś z tym trzeba zrobić. Musimy być w pełni skoncentrowani od początku do końca meczu.

Obrona nie jest waszą mocną stroną, chociaż po pierwszych meczach mogło się wydawać, że o grę w tyłach możecie być spokojni. Nie traciliście bramek, przez co i w ofensywie grało się wam na pewno łatwiej. Teraz to się zmieniło. W meczach z Lechem i z Legią mogliście przegrać dużo wyżej...

- Ja cały czas wierzę w ten zespół, wierzę w tę obronę. Graliśmy ostatnio naprawdę z wymagającymi rywalami. Koledzy mieli sporo pracy. Ja w nich wierzę, w każdego zawodnika z osobna. Mam nadzieję, że ten trudny okres mamy już za sobą i udowodnimy to w meczu z ŁKS-em. Nie dzielę tego na obronę, linię pomocy. Patrzę przez pryzmat całego zespołu. Wybiegamy na boisko jako drużyna i wszyscy dajemy pomocną dłoń obronie, prawie wszyscy atakujemy.

Tak być powinno, ale ostatnio można było odnieść wrażenie, że niektórzy koledzy z zespołu zapomnieli, że obrona tak naprawdę zaczyna się już od linii ataku. Nie wszyscy pracują tak, jak powinni...

- Zapewniam, że każdemu z nas zależy. Musimy po prostu o wszystkim zapomnieć. Przed nami mecz z ŁKS-em i tylko to się liczy. Nie wracamy do przeszłości. Co było, to było. Czasu już nie cofniemy.

Teoretycznie tak, ale łatwo powiedzieć, trudniej wykonać. Trudno uwierzyć, że piłkarze, którzy grali w tych pięciu przegranych meczach tak po prostu o nich zapomnieli...

- Jest takie powiedzenie: Jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz. Tego musimy się trzymać. Czas zapomnieć o tym, co było. Przed nami przyszłość i ważne starcia. Na nich trzeba się skoncentrować.

W meczu z ŁKS-em interesuje was tylko zwycięstwo? W waszej sytuacji inaczej być nie może...

- Na pewno nie będzie łatwo wygrać. Będzie ciężko, ale począwszy od teraz w każdym meczu chcemy sięgać po trzy punkty. Chcemy walczyć i wygrywać. Jeżeli spełnimy wszystkie warunki. Jeżeli będziemy wykonywać to, co nam nakreśli trener, będzie dobrze. Mamy zespół, który z meczu na mecz będzie się rozkręcał. Ja w to wierzę.

Jesteście na ostatnim miejscu w tabeli. Wielu o tym mówi i wy jako piłkarze na pewno zdajecie sobie z tego sprawę, że jeżeli nie pokonacie ŁKS-u, to wasza już i tak trudna sytuacja, stanie się wręcz tragiczna. Jeżeli chcecie się utrzymać, musicie wygrywać z takimi rywalami jak ŁKS. Tym bardziej, jeżeli gracie "u siebie".

- Zgadza się, ale to jest ekstraklasa i tu każdy rywal jest groźny. Z każdym przeciwnikiem trzeba być skoncentrowanym na 100 procent i dawać z siebie wszystko. Nieważne z kim się gra. Z ŁKS-em na pewno chcemy i musimy wygrać.

Komentarze (0)