Łukasz Pielorz (GKS Jastrzębie): To prawda, my lubimy grać z kontry. Jesteśmy takim zespołem, który idzie zawsze na wymianę ciosów. Udaję się nam ostatnio z zespołami z wyższych miejsc i oby tak dalej, bo przed nami sporo jeszcze takich spotkań. Ja dobrze się czuję na prawej obronie, ale zagrać mogę wszędzie, gdzie trener zadecyduję. Jak zabraknie kogoś na środku to bez problemów mogę zagrać na środku. Myślę, że teraz jest dobrze, a przyszłości będzie jeszcze lepiej.
Kamil Kostecki (GKS Jastrzębie): Sytuacja w dole tabeli robiła się coraz mniej ciekawa. Cieszymy się jak najbardziej, bo chcemy te punkty zbierać. Przy pierwszej sytuacji zabrakło może pół metra i mogła być piękna bramka, ale nie wpadła. Taka jest piłka, później się udało i cieszę się z tego. Mieliśmy jeszcze kilka sytuacji, powinniśmy strzelić na 2:0, a tak końcówka była nerwowa. Udało się jednak dotrzymać. Po tych ostatnich występach w pierwszym składzie nabrałem trochę pewności siebie. Bardziej poznałem zespół i gram, oby jak najdłużej.
Tomasz Wietecha (Stal): Dzisiaj w zasadzie wyszło tak, że kto strzelił bramkę ten wygrał. Jastrzębie miało może trochę więcej sytuacji. My też swoje mieliśmy i myślę, że ostatnie piętnaście minut nie zagraliśmy źle. Jednak to jest za mało jak na pierwszą ligę. Gdybym znał odpowiedź na pytanie skąd bierze się ta niemoc na wyjazdach to na pewno mielibyśmy parę punktów więcej, a tak znowu jedziemy kilkaset kilometrów i wracamy ze spuszczonymi głowami.
Mirosław Szwarga (II trener GKS Jastrzębie): Mogę tylko pogratulować chłopakom, że podjęli walkę. Wiadomo sytuacja w klubie jest nienajlepsza. Cieszymy się z tych trzech punktów, cennych trzech punktów. Wiedzieliśmy przecież, że Stal jest mocnym zespołem, choć ostatnio przegrywa, ale wiadomo, że przyjdzie taki moment, że stal będzie te punkty zdobywać. Na ten mecz wyszliśmy z założeniem by oczywiście wygrać. Wiedzieliśmy także, że nam gra lepiej układa się jak gramy z kontrataku. Zdajemy sobie sprawę, że nasza lewa strona jest silna, a prawa strona stali trochę słabsza. Poszły dwie, trzy akcję właśnie tą stroną, a Kamil Kostecki strzelił decydującego gola.
Władysław Łach (trener Stali): Powinienem zacząć od czynników zewnętrznych, ale wolę pewnych faktów nie ujawniać, mimo, że mają wpływ na postawę drużyny. Na pewno potrafimy lepiej biegać, walczyć do końca, bo drużyna ma charakter, ale to wszystko musi być odpowiednio przygotowane. W pierwszej połowie wyraźnie było widać, że gospodarze ustawili nas na kontratak. My to przewidywaliśmy i staraliśmy się to przetrzymać. Chcieliśmy nie dopuścić do kontrataku czy do stałego fragmentu gry, bo w GKS-ie jest sporo rosłych zawodników. Nie udało się i po małej gierce, jaką piłkarze Jastrzębia urządzili na lewej stronie straciliśmy bramkę. W zasadzie była to trzecia taka sytuacja, gdzie dośrodkowanie otworzyło drogę do bramki. Trochę szkoda, bo bramka stracona jak to się mówi do szatni. My w zasadzie nie mieliśmy zbyt wiele sytuacji. W zasadzie raz na środku przedpola i gdyby została inaczej wykończona moglibyśmy mieć jakieś nadzieje.