Armat nie ma

Średnia zdobywanych przez piłkarzy Ruchu w bieżącym sezonie zaczyna niepokoić. Niebiescy w ośmiu seriach spotkań strzelają średnio 0,75 gola na mecz. "Ćwiartka" to za mało, aby wygrywać pojedynki. Efekt nieskuteczności zaczyna być widoczny w tabeli, gdzie piłkarze z Cichej obsuwają się coraz niżej.

Sześć goli w ośmiu meczach to wynik, który na kolana powalić nie może. Połowę goli zdobył młody napastnik Marcin Sobczak, który ostatnio nie gra. Oficjalnie piłkarz jest kontuzjowany. "Bizon" nie występował w ostatnich trzech ligowych meczach Ruchu. Jednak w spotkaniu Młodej Ekstraklasy w Białymstoku zagrał.

Wydawało się, że w Bełchatowie młody napastnik zagra od pierwszych minut. Tymczasem w ataku Ruchu od pierwszych minut wyszli Piotr Ćwielong i... Tomasz Brzyski. Pierwszy z wymienionych doznał w drugiej części gry kontuzji, a "Brzytwa" udowodnił, że dużo lepiej czuje się na bocznej pomocy lub obrony. Tak więc trenerowi Ruchu nie wyszedł manewr sprzed lat. W sezonie 1993/1994 Edward Lorens przestawił aktualnego dyrektora Ruchu Mirosława Mosóra z boku pomocy do ataku. Rywali udało się zaskoczyć, bo filigranowy zawodnik zdobył kilka bramek. Później jednak wrócił na swoją nominalną pozycję.

W bieżącym sezonie w ataku Ruchu oprócz wymienionych wcześniej Sobczaka, Ćwielonga i Brzyskiego występowali Martin Fabusz, Marcin Zając i młody Artur Sobiech. Za wyjątkiem "Pepe", w lidze ostatnia wymieniona trójka zdobywała po golu. Gdy do tego dodamy leczącego od dłuższego czasu kontuzję Remigiusza Jezierskiego i wypożyczonego do GKS Katowice Łukasza Janoszkę mamy pełny obraz aktualnej sytuacji w napadzie Niebieskich.

Gra w ataku Ruchu może martwić, wszak chorzowianie do dwudziestego metra grają dobrze. Problem pojawia się w momencie szybszego zagrania piłki, zaskoczenia rywala lub po prostu oddania strzału. Zdaje sobie z tego sprawę szkoleniowiec Niebieskich Bogusław Pietrzak, który po sobotnim meczu z PGE GKS Bełchatów zwrócił uwagę na ten problem swojego zespołu. - To już kolejne spotkanie, w którym dobrze gramy do dwudziestego metra. Później czegoś nam brakuje i nie potrafimy zakończyć akcji skutecznym uderzeniem - powiedział szkoleniowiec.

Niebiescy mają dwa tygodnie, aby popracować nad skutecznością. W 9. kolejce na Cichą przyjedzie Lech Poznań i chcąc zagrozić rozpędzonej "lokomotywie" Niebiescy muszą zacząć w końcu trafiać do siatki.

Źródło artykułu: