Jan Żurek ratownikiem GKS Tychy: Nie mamy indywidualności i czeka nas ogrom pracy

GKS Tychy to jedno z największych rozczarowań początku sezonu w I lidze. Misję ratowania drużyny przed spadkiem powierzono Janowi Żurkowi. Doświadczony trener przyznał, że czeka go ogrom pracy.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
- Fakty są takie, że zespół zdobył mało punktów, stracił dużo goli, a sam pod bramką rywala był nieskuteczny. W pierwszym spotkaniu pod moją wodzą udało się wywalczyć remis, jednak wciąż zajmujemy ostatnie miejsce i sytuacja jest niewesoła. Coś ewidentnie nie idzie i trzeba to szybko zmienić - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Jan Żurek.

Szkoleniowiec uważa, że jedyną drogą do rychłej poprawy sytuacji jest dobra gra kolektywna. - GKS nie posiada indywidualności, zawodników, którzy mogliby coś wykreować samodzielnie. Być może w przyszłości to się zmieni, ale teraz musimy się dostosować do panujących realiów. Dlatego kluczem jest zgranie i to, żebyśmy stanowili jedność na boisku. W tym względzie czeka nas mnóstwo pracy, gdyż od początku rozgrywek szwankuje gra defensywna całej ekipy. Jesteśmy outsiderem, bo nie potrafimy się bronić.

GKS stracił przed sezonem Piotra Rockiego. To piłkarz zaawansowany wiekowo, ale w poprzednich rozgrywkach strzelał gole i zaliczał mnóstwo asyst. - Nie lubię roztrząsać przeszłości, dlatego wolałbym nie skupiać się na tym co było. Osłabienia faktycznie miały miejsce i nie dotyczy to tylko Rockiego. Odeszli też przecież Jakub Bąk, Mateusz Kupczak czy Maciej Mańka. Każdy z nich miał wpływ na zespół, zaś Piotr wnosił dodatkowo cechy przywódcze. Rzeczywistość jest jednak taka, że całej grupy już w Tychach nie ma i musimy sobie radzić bez nich. Czas pokaże, czy następcy zdołają udźwignąć ciężar odpowiedzialności - stwierdził Żurek.

Na co stać GKS, gdyby wykorzystał cały swój potencjał? - Teraz nie odpowiem na to pytanie. Obserwuję uważnie nasze treningi i mecze. Mamy mnóstwo pracy, trzeba zwiększyć jakość, poprawić koncentrację. Dopiero gdy to wszystko zostanie zrealizowane, będzie można rozmawiać na temat naszych możliwości - oznajmił trener.

Sam Żurek przez kilka lat był nieobecny w futbolu na szczeblu centralnym, ale chętnie tam powrócił. - Nie wahałem się ani przez chwilę. Faktycznie na jakiś czas wypadłem z obiegu i nie byłem już tak rozchwytywany jak kiedyś. Jeszcze jednak nie umarłem, mam uprawnienia, duże doświadczenie i cieszę się, że znów obdarzono mnie zaufaniem. Mam nadzieję, że nie zawiodę włodarzy klubu z Tychów i wyjdziemy z tej trudnej sytuacji - zakończył.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×