W dawanej III lidze pewnym punktem w bramce GKP był Dawid Dłoniak. Nowy sezon także rozpoczął między słupkami gorzowskiej drużyny, jednak jego forma odbiega od tej z poprzedniego sezonu. Dłoniak stracił pewność w grze, a błędy popełniane przez niego skutkowały stratą kilku bramek. Trener Czesław Jakołcewicz natychmiast zareagował na tą sytuację i postanowił dać szansę drugiemu bramkarzowi GKP, Dariuszowi Brzostowskiemu. - Mamy dwóch bramkarzy na tym samym poziomie. Gramy do pierwszego błędu popełnionego błędu. W najbliższych spotkaniach w bramce stanie Brzostowski - powiedział trener Jakołcewicz.
Brzostowski dostał swoją szansę. W dwóch pierwszych spotkaniach zagrał bardzo dobrze, a jego zespół nie stracił żadnej bramki. Jednak w ostatnim, przegranym 0:4 meczu ze Zniczem Pruszków, także Brzostowski nie ustrzegł się błędu. Po jego niepewnej interwencji padł drugi gol dla drużyny z Pruszkowa. - Darek ostatnie spotkania bronił na zero. W tym meczu popełnił błąd, a jak mówiłem gramy do pierwszego błędu. W środę w bramce stanie ponownie Dłoniak. Są to bramkarze na podobnym poziomie i nie ma znaczenia, który będzie bronił - skomentował szkoleniowiec GKP.
Wydaje się, że pozycja w drużynie obu golkiperów jest niezagrożona. Jednak niedawno na testach w Gorzowie przebywał Paweł Linka. Jest to 22-letni bramkarz Lecha Poznań, który nie miał większych szans na występy w swojej drużynie. - Chcieliśmy mu się przyjrzeć, niech się pokaże. Jak wiadomo jego przypuszczalny transfer i tak mógłby odbyć się dopiero w grudniu. Jeśli nasi dotychczasowi bramkarze się obronią, nie będziemy ściągać nikogo więcej - powiedział menadżer GKP, Mariusz Niewiadomski.