Dwa oblicza śmierci Roberta Enke: Piłka nożna nie jest wszystkim
Dopiero po śmierci piłkarza, jego żona wyjawiła szczegóły choroby. - Kiedy był w ostrej fazie depresji, było bardzo ciężko, bo brakowało mu jakiejkolwiek motywacji i nadziei. To był strach przed tym, co ludzie pomyślą, że masz dziecko i cierpisz na depresję. Zawsze mu powtarzałam, że to nie jest problemem, bo Robert dbał o Leilę do samego końca - tłumaczyła wdowa po bramkarzu.
- Próbowałam mu pokazać, że zawsze jest rozwiązanie, chciałam mu pomóc przejść przez to wszystko, ale odrzucał każdą pomoc. Piłka nożna była dla niego całym życiem, zespół dawał mu bezpieczeństwo. Kiedy poczuł się lepiej, mówił, że dobrze jest być znowu częścią drużyny. Treningi były bezpieczną przystanią, samo to, że mógł w nich zawsze uczestniczyć, było dla niego bardzo ważne - dodała.
Enke zapoznał się z Ronaldem Rengiem w 2002 roku, pisał on biografię zawodnika. Panowie zdążyli się zaprzyjaźnić, pisarz wiedział o problemach zawodnika. - Bramkarz jest szkolony całe życie, aby nie okazywać rozpaczy rozczarowania czy strachu przed przeciwnikiem. Ta umiejętność pozwalała Robertowi na kontrolowanie swojej depresji, ale zarazem pozwoliła mu na ukrycie bólu, z którym się zmagał, kiedy choroba przybrała na sile i doprowadziła do poszukiwania śmierci. Robert ukrył swoje zamiary tak dobrze, że nikt nie był w stanie mu pomóc - napisał Reng.
Ostatni mecz i wywiad z bramkarzem