Spotkanie zgromadziło niespotykaną jak na Puchar Ekstraklasy liczbę kibiców. W czwartkowy wieczór przy Reymonta zasiadł prawie komplet widzów, przy czym 400 miejsc zajęli fani Cracovii. Atmosfera meczu derbowego udzieliła się i jednym i drugim, jeszcze przed meczem słychać było wzajemne wyzwiska sympatyków obydwu drużyn. Podobne napięcie widać było od pierwszego gwizdka sędziego również na boisku. Obie drużyny przystąpiły do gry maksymalnie skoncentrowane i nie zamierzały traktować spotkania ulgowo. Wiślacy rozpoczęli eksperymentalnym ustawieniem 3-5-2 z Piotrem Brożkiem i Marcinem Baszczyńskim w roli skrzydłowych oraz Andre Barreto na pozycji ofensywnego pomocnika. Cracovia zagrała klasycznym ustawieniem 4-4-2.
Wiślacy od początku narzucili Cracovii swój styl gry. Kilka razy gorąco było pod bramką Sławomira Olszewskiego, jednak za każdym razem napastnikom Białej Gwiazdy brakowało zimnej krwi. Ani Andrzej Niedzielan, ani Patryk Małecki nie potrafili znaleźć sposobu na pokonanie bramkarza Pasów. Goście skoncentrowali się na wyprowadzaniu kontrataków i stwarzaniu zagrożenia głównie po stałych fragmentach gry. Najlepszą okazję w pierwszej połowie zmarnował Andre Barreto, który po podaniu Mauro Cantoro znalazł się w sytuacji sam na sam z Olszewskim. Pomocnik Wisły próbował skierować futbolówkę w długi róg, jednak ta minimalnie minęła bramkę Cracovii. Poza tą sytuacją z boiska wiało jednak nudą, piłkarze tak jednej, jak i drugiej drużyny nie potrafili stworzyć klarownych sytuacji.
W drugiej połowie Wisła powróciła do klasycznego ustawienia z czwórką obrońców. Na boisku pojawili się Marek Zieńczuk, który zastąpił Clebera, oraz Grzegorz Kmiecik w miejsce Andre Barreto. Pomimo dwóch zmian, obraz gry nie ulegał zmianie. Wisła co prawda zdobyła bramkę po strzale Andrzeja Niedzielana, jednak sędzia odgwizdał spalonego. Podobna sytuacja miała miejsce również pod drugą bramką. Piłka wpadała do siatki Marcina Juszczyka w 70. i 88. minucie, jednak za każdym razem sędzia liniowy podnosił chorągiewkę.
W 78. minucie wydawało się, że bramki już w tym meczu nie padną, a przynajmniej nie ze strony Wisły. Właśnie wtedy piłkę 5 metrów od bramki Pasów dostał Andrzej Niedzielan i posłał ją ponad poprzeczką. Była to sytuacja z gatunku tych stuprocentowych. Nic dziwnego, że trener Maciej Skorża coraz bardziej się denerwował, a wśród kibiców dało się zaobserwować lekkie zniecierpliwienie. Stadion przy Reymonta oszalał jednak z radości już 4 minuty później. Po centrze z rzutu wolnego Marka Zieńczuka, najwyżej w polu karnym wyskoczył Arkadiusz Głowacki i posłał piłkę obok bezradnego Olszewskiego; ładnie wykonany stały fragment gry przez wiślaków i kolejna już bramka kapitana krakowskiej jedenastki. Cracovia niemrawo ruszyła do odrabiania strat. Piłkarze ze stadionu przy ul. Kałuży usiłowali odwrócić losy meczu i kilka razy groźnie wychodzili z własnej połowy, jednak wszystkie akcje kończyły się przed polem karnym Wisły. Decydujący cios Biała Gwiazda zadała w doliczonym czasie gry. Atak rozpoczął najlepszy na boisku Patryk Małecki, który wpadł w pole karne i wyłożył piłkę do Grzegorza Kmiecika. Temu nie pozostało już nic innego, tylko umieścić ją w bramce Cracovii. Była to 91. minuta meczu.
Wisła Kraków - Cracovia Kraków 2:0 (0:0)
1:0 - Głowacki 82'
2:0 - Kmiecik 90+1'
Składy:
Wisła Kraków: Juszczyk - Cleber (46' Zieńczuk), Głowacki, Marcelo, Baszczyński, Sobolewski, Cantoro, Brożek Piotr, Barreto (46' Kmiecik), Małecki, Niedzielan.
Cracovia Kraków: Olszewski - Kulig, Milosevic, Tupalski, Wasiluk, Szeliga (89' Baliga), Klich (46' Krzywicki), Kłus (64' Karwan), Pawlusiński, Dudzic (46' Kaszuba), Witkowski (46' Dynarek).
Żółte kartki: Marcelo, Barreto (Wisła) oraz Tupalski, Krzywicki, Kłus, Witkowski (Cracovia).
Sędzia: Jacek Granat (Warszawa).
Widzów: 10000.
Najlepszy zawodnik Wisły: Patryk Małecki.
Najlepszy zawodnik Cracovii: Dariusz Pawlusiński.
Najlepszy zawodnik meczu: Patryk Małecki.