Korona uległa Białej Gwieździe 0:1 po golu Pawła Brożka, który trafił do siatki kielczan w 87. minucie po dograniu Łukasza Garguły z rzutu wolnego. Sami złocisto-krwiści wcześniej mieli okazje do zdobycia bramki, ale nie potrafili ich wykorzystać.
- Remis nie był dla nas celem maksimum. Gdyby tak było to nie myślelibyśmy w ogóle o stworzeniu sytuacji, a tak nie było - mieliśmy swoje okazje. A że się głównie broniliśmy? Taka była taktyka wyjścia do szybkich kontrataków. To można by powiedzieć, że ze Śląskiem Wrocław też nie chcieliśmy wygrać... Głowy do góry, bo nie zagraliśmy złego meczu - mówi Małkowski dla SportoweFakty.pl.
- Czasem jest jednak tak, że nic nie chce wpaść, a do tego sędzia pomaga gospodarzom... Jeśli w drugiej połowie sędzia wszystkie sporne sytuacje gwiżdże pod Wisłę, to potem tak jest, że polskie kluby grają w europejskich pucharach, gdzie sędziowie już nie gwiżdżą pod teoretycznie silniejsze zespoły i kończy się tak, jak się kończy. Faul na rzut wolny, po którym Wisła strzeliła bramkę, to chyba tylko jedynie sędzia widział. Jeśli sędzia nie widzi ręki wiślaka, a potem widzi moją rękę poza polem karnym w momencie, kiedy byłem chwilę wcześniej faulowany przez rywala, który wchodzi prostymi nogami, to przepraszam bardzo - ciągnie wyraźnie poirytowany bramkarz Korony.
Wisła Kraków - Korona Kielce 1:0:
[wrzuta=8f1irNadbkV,mmkk07]
W sytuacji, o której Małkowski mówi, sam mógł jednak zostać ukarany czerwoną kartką za zagranie piłki ręką poza polem karnym. - Za co? Za to, że ja byłem faulowany? Co miałem zrobić, jak byłem faulowany? Jak zawodnik wchodzidwiema prostymi nogami, to jest chyba faul? Wiadomo, ze sędzia nam bramki nie strzelił, ale w spornych sytuacjach gwizdał pod Wisłę - mówi Małkowski.
Golkiper Korony nie poczuwa się do winy przy golu Pawła Brożka, który uprzedził go przy dośrodkowanej przez Gargułę piłce: - Zaskoczył nas wszystkich, a nie tylko mnie. Koledzy nie mieli pretensji - przegrywamy jako drużyna i wygrywamy jako drużyna.