Piłkarzu, w Wigilię jedz i popuszczaj pasa, ale potem...

- Nie ma bardziej szczerej miłości niż miłość do jedzenia - pisał George Bernard Shaw. Na świąteczne potrawy czekamy przez cały rok. Czego przy wigilijnym stole ma sobie jednak odmówić piłkarz?

W tym artykule dowiesz się o:

Barszcz z uszkami, karp, pierogi, kluski z makiem i wiele innych dań. Jak głosi tradycja, na wigilijnym stole powinno się znaleźć dwanaście potraw. Każdy z nas, zwykłych śmiertelników, już zapewne odlicza godziny do momentu, w którym będzie mógł wszystkiego skosztować. Dla osób, które jednak dbają o swoją sylwetkę, stosują się do zaleceń diety, wszystkie unoszące się zapachy mogą być koszmarem. Bo jak tu spróbować wszystkiego, ale zarazem następnego dnia nie obudzić się o kilka kilogramów cięższym i z wyrzutami sumienia? I co w świąteczny, wigilijny wieczór mają powiedzieć zawodowi piłkarze?

- Wiadomo, że Wigilia to taki jeden specyficzny dzień w roku, kiedy zawodnicy rzeczywiście mogą korzystać z tych tradycyjnych polskich dań - z tego względu, że akurat w tym czasie nie są poddawani obciążeniom treningowym - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Aleksandra Kopeć, dietetyk współpracujący ze Śląskiem Wrocław.

Co zatem piłkarz, potocznie mówiąc, może w ten świąteczny wieczór zjeść? - W ten jeden dzień piłkarz może pozwolić sobie na spożycie dań takiego typu jak barszcz czerwony z uszkami czy zupa grzybowa, która niestety uważana jest za ciężkostrawną, ale w ten wyjątkowy dzień na stole u piłkarza może zagościć. W grę wchodzą też pierogi z kapustą, karp, ale najlepiej żeby on był w galarecie, ewentualnie pieczony oraz kutia czy kluski z makiem - wyjaśnia dietetyk sportowy.

Jak się więc okazuje, w święta, nawet profesjonalnie podchodzący do zawodu piłkarz, może popuścić pasa. - W ten jeden dzień w roku piłkarze mogą sobie pozwolić na to, aby te tradycyjne polskie dania na stole występowały - zaznacza Aleksandra Kopeć powodując, że w tym momencie wielu zawodnikom zapewne ciężki kamień spadł z serca. A czym popijać? - Część z piłkarzy lubi kompot z suszu, a więc w Wigilię mogą sobie na niego pozwolić - opisuje dietetyk.

W tym momencie bajka się jednak kończy...

- To jest tylko jeden dzień w roku i dyspensa może mieć miejsce. We wszystkie inne dni piłkarze muszą się jednak stosować do wszystkich zaleceń dietetycznych jakie obowiązują zawodników w okresie przygotowawczym - stanowczo podkreśla Aleksandra Kopeć.

Podsumowując, teraz wiadomość, która naszych piłkarzy z pewnością nie ucieszy. - W Wigilię jest ten dzień, związany ze szczególną polską tradycją, gdy każdy może skorzystać z dobrodziejstw świątecznego stołu, ale wszystkie inne kolejne dni muszą niestety wyglądać tak, jak wygląda dieta zawodników w okresie przygotowawczym - komentuje specjalista.

Co jednak mimo wszystko piłkarz powinien zrobić po wigilijnym obżarstwie? - Aktywność fizyczna oraz optymalna zbilansowana dieta sportowca powinna być kontynuowana. Zawodnicy wiedzą, że jeżeli spróbują odpuścić przez kilka dni, to będzie to ze szkodą dla nich samych. Sportowiec zawodowy musi trenować non stop. To jest taki specyficzny zawód - rujnuje świat piłkarskiego łasucha dietetyk sportowy. Są jednak recepty na nadprogramowe kilogramy. - Jak najbardziej trucht, ewentualne basen. Do tego zbilansowana dieta oparta szczególnie o węglowodany o niskim indeksie glikemicznym, pełnowartościowe białko oraz dużą ilość warzyw i owoców - podkreśla Aleksandra Kopeć.

Święta to ciężki czas dla profesjonalnego sportowca, ale jeszcze cięższy, a mianowicie okres przygotowawczy do rundy wiosennej, dopiero przed nim. Wówczas zaczynają się intensywne wysiłki fizyczne. Aby lepiej je znieść, w święta nie wolno więc przesadzić. - Zawodnik musi zdawać sobie sprawę, że przed nim specyficzny czas, gdy będzie trenował z dużą intensywnością. Zaniedbanie w okresie wolnym niestety będzie skutkowało słabszymi efektami sportowymi - wyjaśniła nasza rozmówczyni.

Teraz przed nami święta, ale jak wiadomo święta, święta i po świętach. Wszystko bowiem co dobre, szybko się kończy. - Bóg zesłał ludziom pożywienie, a diabeł kucharzy - podsumował Lew Tołstoj. I trudno mu nie przyznać racji…

Źródło artykułu: