Przypomnijmy, że w poniedziałek poznański klub poinformował, że dwaj piłkarze zostali odesłani do domu ze zgrupowania w Jarocinie. Powód - złamanie regulaminu dyscyplinarnego. Murawski i Ślusarski zostali automatycznie przesunięci do trzecioligowych rezerw Lecha, a we wtorek dodatkowo pojawili się na dywaniku klubowych działaczy.
Co takiego wydarzyło się w niedzielę w Jarocinie? Wg serwisu poznan.sport.pl
(potwierdził to u kilku źródeł) właśnie w ten dzień swoje imieniny obchodził Mariusz Rumak, który zaprosił piłkarzy na spotkanie w hotelu Jarota w Jarocinie (tam mieszkają gracze Kolejorza podczas obozu). Zawodnicy dostali przyzwolenie na jedno piwo lub lampkę wina. Spotkanie miało zakończyć się o godz. 23:00, ale nie wszyscy dostosowali się do tego (co najmniej 10 osób).
Piłkarzy Lecha postanowił upomnieć Jerzy Cyrak. Gracze najwyraźniej nie zareagowali na sugestie drugiego szkoleniowca poznańskiej drużyny i doszło do "kłótni, w której nie brakowało wulgaryzmów". Sztab szkoleniowy Kolejorza postanowił zareagować i wyrzucił z obozu dwóch zawodników (finansowe kary otrzymało 10 piłkarzy).
Jak na razie nie wiadomo, jak potoczą się dalsze losy Rafała Murawskiego i Bartosza Ślusarskiego. Za pół roku obu kończą się kontrakty z Lechem. Nie jest zatem wykluczone, że obaj już teraz pożegnają się z poznańską drużyną.
Źródło: poznan.sport.pl