Franciszek Smuda: Musimy grać swoje

W niedzielę piłkarze Lecha Poznań zmierzą się w wyjazdowym spotkaniu z Ruchem Chorzów. Jeśli wygrają awansują na drugie miejsce w tabeli ekstraklasy. Mimo iż trenerowi poznaniaków, Franciszkowi Smudzie ubywa problemów kadrowych to w niedzielnym meczu nie będzie mógł skorzystać z kilku piłkarzy.

W piątek i sobotę punkty zgubił dwie warszawskie drużyny: Polonia i Legia. Oznacza to, że jeśli Lech wygra z Ruchem awansuje na drugie miejsce w tabeli i będzie miał tylko jeden punkt mniej od Wisły Kraków. Lechici są faworytem tej potyczki, ale o zwycięstwo będzie bardzo ciężko. Kluczem do zwycięstwa według Franciszka Smudy ma być agresywna i ofensywna gra. - Ruch Chorzów na swoim boisku jest groźny. Musimy grać swoje, czyli atakować i strzelać bramki. Ruch na pewno też będzie chciał wygrać, dlatego powinno to być dobre spotkanie - mówi szkoleniowiec Lecha, który uważa, że pod wodzą Duszana Radolsky'ego chorzowski zespół prezentował się inaczej, niż obecnie za kadencji Bogusława Pietrzaka. - Radolsky był trenerem przykładającym dużą wagę do taktyki. Nastawiali się na defensywę i grali z kontrataku.

W chorzowskim zespole występuje kilku piłkarzy, którzy mają za sobą bardziej lub mniej udane przygody w Kolejorzu. Za kadencji Smudy barwy Lecha reprezentowali Maciej Scherfchen, Marcin Zając oraz młody Marcin Sobczak. To właśnie tych dwóch pierwszych zawodników najbardziej obawia się trener poznaniaków. - Jeszcze parę miesięcy temu byli naszymi zawodnikami i na pewno będą chcieli się pokazać. Podobną sytuację mieliśmy w meczu z Arką - twierdzi Smuda. 21-letni Sobczak w Lechu grywał tylko w rezerwach i Pucharze Ekstraklasy. Teraz jego kariera nabrała rozpędu i "Bizon" zdobył kilka ważnych bramek w ekstraklasie. - Zobaczę jak na tle naszej taktyki daje sobie radę - mówi Smuda.

Szkoleniowcowi Lecha ubywa problemów kadrowych. Do zdrowia wracają kolejni zawodnicy. Ze składu wypadł jednak znów Ivan Djurdjević, który w niedzielę nie zagra. - Ivan ma duże serce do walki i gry. W meczu z Legią poszedł na całość i znów odczuwa ból. Nie chcę ryzykować jego występu przeciwko Ruchowi, bo zostało nam jeszcze 16 spotkań w tym roku i chcę, aby był na nie zdrowy - zakończył Franciszek Smuda.

Źródło artykułu: