- Przed meczem z Legią zapewne większość kibiców i ludzi związanych z ŁKS wzięłoby remis w ciemno. Warszawiacy mieli przewagę w tym spotkaniu, ale nie zaprezentowali się na tyle dobrze, aby wygrać - mówi w rozmowie z nami Jarka.
I rzeczywiście podziału punktów w tej konfrontacji mało kto się spodziewał. Głównie za sprawą wcześniejszych fatalnych wyników łodzian - 0:4 z Arką Gdynia, 0:3 z Lechem Poznań i 1:2 z Piastem Gliwice. - Po tych porażkach nie było ciekawie, ale remisem z Legią pokazaliśmy, że potrafimy grać dobrze - twierdzi.
Choć podopieczni Jana Urbana w sobotę zasłużyli na wygraną, niewykluczone że od samego początku musieliby odrabiać straty. Musieliby, bo z najbliższej odległości do bramki nie trafił Jarka. - Szkoda tej sytuacji. Gdyby padł gol, spotkanie zaczęłoby się dla nas idealnie. Ale niestety, nie wszystko zawsze wpada. Uderzyłem nie tą częścią stopy, a w dodatku postawiłem na siłę, zamiast na precyzję - tłumaczy.
Jak twierdzi nasz rozmówca, w zdobytym punkcie przez Łódzki Klub Sportowy w ostatniej kolejce nie ma przypadku. - Ciężko przepracowaliśmy tę przerwę na reprezentację. Wiedzieliśmy, że nasza forma jest bardzo wysoka. Nawet trener nam mówił, że widział, iż wszyscy są zmobilizowani, aby wygrywać. Chcieliśmy się podnieść w tabeli i tym samym nie ustępowaliśmy Legii, walczyliśmy i wierzyliśmy w korzystny rezultat. Udało się - kończy wypożyczony z Górnika Zabrze zawodnik.
Najbliższym rywalem łodzian będzie właśnie macierzysty klub Jarki. Warto dodać, że młody napastnik gola w ekstraklasie nie zdobył od 412 minut...