Artur Długosz: Jak pan oceni spotkanie pomiędzy Śląskiem Wrocław a Arką Gdynia?
Bartosz Karwan: Na pewno czujemy po tym meczu ogromny niedosyt. Myślę, że w zupełności nam się należał tutaj jeden punkt, a może i nawet trzy. Mam tutaj na myśli sytuację Grześka Nicińskiego przy stanie 1:1 i strzał w słupek.
Arka nie zagrała złego spotkania...
- Myślę, że boli to, że z przebiegu gry Arka zaprezentowała się lepiej i prezentowaliśmy dojrzalszy futbol. Myślę, że te nasze sytuacje były przemyślane, akcje były składne i miały jakiś cel. Natomiast Śląsk wykorzystał wszystko, co w tym meczu miał. Wrocławianie mieli trzy sytuacje, wykorzystali dwie w związku z czym wygrali ten mecz. Tak jak jednak mówię, na pewno słowa uznania należą się dla chłopaków za grę, bo myślę, że było to jedno z lepszych wyjazdowych spotkań w naszym wykonaniu, ale niestety nie udało się nawet wywieźć punktu.
Pozostaje niedosyt?
- Czujemy ogromny niedosyt i myślę, że takie mecze na pewno podwójnie bolą, bo tak jak powiedziałem - z gry wyglądało to naprawdę fajnie, ale niestety wynik jest taki, jaki jest i myślę, że nikt nam za tą ładną grę punktów nie zwróci. Śląsk wywalczył sobie te punkty. Na pewno był trudnym przeciwnikiem. Myślę, że mecz był bardzo ciężki dla obu drużyn i na boisku było wiele walki, ale tak jak powiedziałem w naszym wykonaniu była fajna gra, ale szkoda tych punktów.
Arka poniosła trzecią porażkę z rzędu. To was nie deprymuje? Nie obawiacie się, że być może coś jest nie tak?
- Na pewno po dobrym początku przyszły mecze z drużynami, które walczą o Mistrzostwo Polski. Mam tu na myśli Wisłę Kraków i Legię Warszawa. Z tymi drużynami nie potrafiliśmy nawiązać walki, choć momentami nam się to udawało, jednak te zespoły mają taką jednak boiskową dojrzałość. Dojrzałość myślę większą, niż ma nasz zespół. Żal oczywiście tamtych punktów, bo była okazja na wywiezienie z Krakowa czy Warszawy również po jednym punkcie. Natomiast w takich meczach jak ze Śląskiem myślę, że powinniśmy się pokusić o trzy punkty. Z taką myślą tu przejechaliśmy, aczkolwiek zdawaliśmy sobie sprawę, że Śląsk Wrocław jest trudnym przeciwnikiem i poprzednie mecze i w drugiej lidze pokazały, że nam się ciężko z tą drużyną gra.
Jednak to już trzecie przegrane z rzędu spotkanie...
- Nie doszukiwałbym się tutaj jakiegoś niepokoju związanego z tym, że jest to nasza trzecia porażka. Tak po prostu wyszło. Początek mieliśmy niezły, ja mam nadzieję, że tą passę tych trzech z rzędu przegranych w następnym meczu u siebie zakończymy i przydałoby się odrobić te kilka punktów, które straciliśmy. Mam tu myśli mecz z Lechią Gdańsk u siebie i teraz ze Śląskiem Wrocław. Ten remis w zupełności nam się należał.
Czy powodem słabszej gry Arki nie jest to, że dość długo nie wiedzieliście w której lidze zagracie? Pierwsze punkty zostały zdobyte z rozpędu, a teraz nadszedł kryzys?
- Nie, nie sądzę. Jeżeli mielibyśmy to rozpatrywać w tych kategoriach to wynik byłby zupełnie odwrotny. Wydaje mi się, że wówczas na początku powinniśmy tracić, a później z czasem powinno było przybywać punktów. Natomiast jest zupełnie odwrotnie. Był to ciężki, trudny dla nas okres, ale myślę, że na tyle, na ile mogliśmy zdążyliśmy z przygotowaniami. Był problem, tak jak pan powiedział, nie wiedzieliśmy, gdzie będziemy grać, także wszystko było w szybkim tempie organizowane i nasz okres przygotowawczy także. Na tyle, na ile mogliśmy i trener mógł z nas wycisnąć to myślę, że przepracowaliśmy ten okres dobrze i te wyniki na początku to potwierdzają. Natomiast teraz to jest piłka - czasami się wygrywa, czasami się przegrywa. Teraz zdarzyły nam się trzy porażki z rzędu, myślę, że tak jak wspomniałem trzeba już odrabiać te straty. Kolejne dwa mecze mamy u siebie i nie wyobrażam sobie, żebyśmy ich nie wygrali.
Przegraliście trzy mecze, lecz we Wrocławiu prezentowaliście się bardzo przyzwoicie...
- Ten zespół stać na dobrą grę i to między innymi pokazaliśmy w sobotę. Z drugiej strony ładna gra nie gwarantuje punktów i w tym wypadku Śląsk okazał się drużyną skuteczniejszą i w konsekwencji zwyciężył. Mamy zespół składający się z doświadczonych zawodników i młodzieży, którą umiejętnie trener wprowadza. Z czasem ta drużyna będzie nabierała takiego boiskowego cwaniactwa i wówczas w takich meczach jak ten w sobotę będziemy mogli pokusić się przynajmniej o jeden punkt. W meczu ze Śląskiem takiego cwaniactwa zabrakło.