- Po napastnika z Bundesligi mógłbym pójść nawet na kolanach. Oczywiście na Artura nas nie stać, bo on zarabia w Niemczech tyle, co u nas podstawowa jedenastka razem wzięta - powiedział Przeglądowi Sportowemu szkoleniowiec Lecha, Franciszek Smuda.
Rangę zawodnika i jego wysoką cenę podkreśla także menedżer Andrzej Grajewski. - W Bielefeld Artur traktowany jest jak bożyszcze kibiców. Z drugiej strony bardzo chętnie zagrałby w Kolejorzu. Zawsze o tym marzył. Jeśli jednak Lech chce go pozyskać, to musi wyłożyć 5 mln euro - stwierdził.