Franciszkowi Smudzie sytuacja w polskim futbolu nie mieści się w głowie. Szkoleniowca Lecha Poznań bardzo zaskoczyła informacja o zatrzymaniu Janusza W., byłego selekcjonera reprezentacji Polski. - Było to atrakcją - żartuje "Franz", ale chwilę później mówi już bardziej poważnie. - Widać, że każdy ratuje się jak może, aby osiągnąć dobry wynik. Ja wolałbym spaść z ligi niż kupić mecz.
Smuda zawsze słynął z otwartej krytyki sędziów. Wielu z nich zgodnie z jego przewidywaniami trafiło do aresztu. Ostatnio jednak zwątpił w sprawiedliwość i postanowił nie tracić nerwów na krytykę pracy niektórych arbitrów. - W tym sezonie nie powiedziałem ani słowa. Jeżeli sędziowie zatrzymani za korupcję wrócili do piłki, to nie ma sensu abym niszczył sobie zdrowie. Nawet jak wszyscy będziemy walczyć o uczciwość w piłce to i tak nie osiągniemy celu - uważa trener poznańskiej drużyny.
Już za kilka dni okaże się kto zastąpi od dawna krytykowanego Michała Listkiewicza. Jednym z głównych kandydatów, stawianym już teraz w roli murowanego faworyta, jest Zdzisław Kręcina, obecnie jeden z bliższych współpracowników Listkiewicza. Sekretarzowi generalnemu PZPN postawiono w środę dwa zarzuty dotyczące niegospodarności. Mimo to nadal zamierza on kandydować na prezesa. - Dopóki ktoś nie podejmie decyzji o ucięciu tego wszystkiego, w naszej piłce wszystko będzie możliwe - mówi Smuda, który ma swojego kandydata na następcę Listkiewicza. - Dla mnie jedyny, który może walnąć pięścią w stół i unormować to wszystko jest Zbigniew Boniek - zakończył "Franz".