Po 16. kolejkach rudny jesiennej Wisła zajmuje ósme miejsce w tabeli. Stalówka jest pięć pozycji niżej. Sytuacja jedynego przedstawiciela Podkarpacia w pierwszej lidze są w dużym dołku. Stalowcy w pojedynkach wyjazdowych spisują się fatalnie. Jedna wygrana przy sześciu porażkach jest fatalnym wynikiem. - Musimy się w końcu przełamać na obcych boiskach. Co z tego, że wygraliśmy w Kielcach skoro przegraliśmy pozostałe mecze - stwierdził obrońca Stali, Bartłomiej Piszczek.
Stalowcy nie tylko zawodzą na wyjazdach. Po raz ostatni podopieczni Władysława Łacha wygrali w lidze 6. września, kiedy to rozgromili Górnik Łęczna 4:0. Od tego momentu prócz wygranej w Pucharze Polski z PGE GKS Bełchatów Stalowcy nie zaznali smaku sukcesu. Stal nie gra źle, lecz tak jak w potyczce z Turem Turek brakuje skuteczności. Oprócz Abela Salami w Stalowej Woli nie ma innego klasowego napastnika. Na takiego zapowiadał się grający obecnie w Płocku Kamil Gęśla, lecz gracz ten musiał opuścić rodzinne miasto, ponieważ Stalówki nie stać było na wykupienie tego piłkarza z SMS Łódź.
Skład Stali przed meczem z Wisłą Płock nie będzie zbyt szeroki. Nadal kontuzje leczą Kamil Karcz i Jonasz Jeżewski. Nie w pełni sił jest także Jakub Ławecki, który podczas rozgrzewki przed ostatnim spotkaniem z Podbeskidziem Bielsko-Biała poczuł nagle ból w nodze. - Mam naciągnięty mięsień - powiedział obrońca Stali. Być może do składu wróci filar formacji obronnej Jacek Maciorowski. Dla szkoleniowca Stalowców ten mecz jest niezwykle ważny. Władysław Łach debiutował na ławce trenerskiej Stali właśnie w Płocku ulegając Wiśle 4:1. Od tego meczu piłkarze z Podkarpacia zaczęli piąć się w górę. Trener Stalówki na pewno chciałby zrewanżować się Wiśle i dzięki temu przełamać ponownie fatalną passę Stali.