Potrzebna debata, a nie ustawowe wydmuszki - rozmowa z Wojciechem Cyganem, prezesem GKS-u Katowice
- Chcielibyśmy, żeby środowisko zajmujące się bezpieczeństwem na stadionach stanęło do debaty na temat realnych środków rozwiązania tego typu problemów - mówi po zamknięciu "Blaszoka" prezes GieKSy.
Marcin Ziach: Decyzja o zamknięciu "Blaszoka" spadła na was jak grom z jasnego nieba czy otrzymywaliście wcześniej sygnały z magistratu?
Wojciech Cygan: Nie jest wielką tajemnicą, że postępowanie administracyjne toczyło się od jesieni zeszłego roku i mieliśmy tego świadomość. Ze zdziwieniem przyjmujemy jednak uzasadnienie wyroku, w którym wojewoda powołuje się na liczne uchybienia z października i listopada zeszłego roku, a decyzję podejmuje po 4-5 miesiącach, dokładnie dzień przed pierwszym meczem ligowym.
Zatem co do faktu, że do naruszeń warunków bezpieczeństwa na "Blaszoku" dochodziło klub rąk nie umywa.
- Otrzymywaliśmy sygnały, ale nigdy przecież na naszym stadionie nie doszło do żadnych rozruchów czy zadymy. Mnie dziwi jeszcze droga, jaką otrzymaliśmy decyzję o zamknięciu trybuny. Najpierw przyszła ona do klubu mailowo, a następnie - wersję drukowaną - doniósł posłaniec z urzędu. Nastąpiło to na kilkanaście minut przed jego zamknięciem, więc odebrano nam prawo do podjęcia działań odwoławczych przed meczem z Okocimskim, bo nikt tego odwołania nie mógłby rozpatrzyć wcześniej niż w poniedziałek, czyli dwa dni po spotkaniu.Jeśli jednak postępowanie zostało zawieszone, a nie umorzone - mogliście się nadejścia kary spodziewać.
- Nie chciałbym się szerzej rozwodzić nad jej argumentacją, bo tę będziemy analizować przy formułowaniu odwołania. Z informacji, jakie posiadam Urząd Wojewódzki w Katowicach w tego typu przypadkach postępowania prowadzi nie dłużej niż przez czas trwania sezonu. Jeśli więc na przykład naruszenie warunków bezpieczeństwa nastąpiłoby na meczu w sierpniu, to kara za te zdarzenie mogłaby zostać nałożona na nas do maja, kiedy rozgrywana jest ostatnia kolejka ligowa. Dla nas przede wszystkim trudny do zaakceptowania jest tryb dostarczenia decyzji. Czyli termin, a także fakt, że najpierw otrzymaliśmy ją droga mailową, a następnie została doniesiona przez pracownika urzędu, który nie posiadał odpowiedniej legitymacji. Nie oznacza to jednak, że może być ona dla nas niewiążąca.Odwołania z natury nie należą do skutecznych. Co chcecie podjęciem tych działań wskórać?
- Chcielibyśmy, żeby środowisko zajmujące się bezpieczeństwem na stadionach stanęło do debaty na temat realnych środków rozwiązania tego typu problemów. Nie chodzi o tworzenie ustawowych wydmuszek, a znalezienie dobrych środków, które nie będą uderzać w kluby i kibiców, którzy prawa nie łamią.
"Blaszok" był zawsze trybuną, którą kibice szczelnie wypełniali. Znajdziecie dla nich inne miejsce? - Naszym celem jest, by ludzie, którzy nam zaufali i zakupili bilety na mecz z Okocimskim oraz karnety na całą rundę mogli mecz obejrzeć w godnych warunkach, które spełniałyby wszelkie normy bezpieczeństwa. Sprzedaliśmy do momentu otrzymania decyzji 2,2 tys. biletów na "Blaszok" i kibiców tych będziemy chcieli usadowić na trybunie głównej, której pojemność to umożliwia.Nie spowoduje to zwiększenia ryzyka nastania kolejnych uchybień na płaszczyźnie bezpieczeństwa przy Bukowej?
- Trybuna główna umożliwia konstrukcyjnie i pojemnościowo wpuszczenie takiej liczby kibiców. Wstrzymaliśmy dystrybucję biletów i będziemy w najbliższych godzinach liczyć czy i jaką pulę wejściówek możemy jeszcze przeznaczyć do sprzedaży przed meczem. Na ten moment liczba sprzedanych wejściówek oscyluje w granicach ok. 3,5 tys, co przy pojemności trybuny na 3,8 tys. pozostawia nam jeszcze małe pole manewru. Będziemy jednak stawiać przede wszystkim na bezpieczeństwo i komfort ludzi, którzy bilety już kupili, a nie chęć zysku. Oni GieKSie zaufali i GieKSa nie może ich zawieść.
W ciszy zamkniętego "Blaszoka" - zapowiedź meczu GKS Katowice - Can-Pack Okocimski Brzesko