Franciszek Smuda: Wybaczam Głowackiemu

- Remis jest sprawiedliwy - to zapłata za walkę do końca - mówi po meczu z Legią Warszawa (2:2) trener Wisły Kraków [tag=2732]Franciszek Smuda[/tag].

Biała Gwiazda dała się zaskoczyć Legii na początku spotkania, tracąc gola już w 2. minucie. Od 27. minuty krakowianie grali z kolei w osłabieniu po czerwonej kartce dla Arkadiusza Głowackiego, a od 36. minuty przegrywali już 0:2. Mimo to w II połowie udało im się doprowadzić do remisu i wywieźć ze stolicy celny punkty, nie zwiększając straty do Legii.

Od początku bałem się, że przez brak atmosfery nie będzie optymalnej walki z obu stron. W drugiej połowie stworzyło się jednak jako takie widowisko. Chylę czoła przed moim zespołem - przez drugą połowę potrafili walczyć i strzelać gole. Uważam, że remis jest sprawiedliwy - to zapłata za walkę do końca - mówi Smuda.

"Franz" nie ma pretensji do Głowackiego za osłabienie zespołu po faulu w środku pola. - Arek Głowacki nigdy nie kalkuluje. Gdyby ktoś mu rzucił cegłę lub kamień, to też by zagłówkował. Ja mu wybaczam, bo to przesolidny chłopak, profesjonalista ze krwi i kości - tłumaczy trener Wisły.

Doprowadzenie ze stanu 0:2 do 2:2 i to w osłabieniu na terenie mistrza Polski to duży sukces Wisły. - Ciekawe, jakby było, gdybyśmy grali 11 na 11. Trudno gdybać, bo moglibyśmy i wygrać, i przegrać. W piłce jest wszystko możliwe i my to potwierdziliśmy. Przy odrobinie szczęścia mogliśmy wygrać to spotkanie, ale to już byłoby za dużo. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że gramy do końca bez względu na to, jaki będzie wynik. Nie chcieliśmy blamażu - zdradza Smuda.

Były selekcjoner reprezentacji Polski nie pierwszy raz wrócił na Łazienkowską 3 jako trener innego zespołu niż Legia, w której pracował na przełomie stuleci, ale pierwszy raz zagrał tu przy pustych trybunach: - Lubię tu grać, szczególnie jak są kibice. Na stadionie Legii zrobiłem dwa mistrzostwa Polski. Tu jest atmosfera, mecze stoją na dobrym poziomie. Gdyby byli kibice, to widowisko byłoby jeszcze lepsze.

Komentarze (0)