Przed rokiem Sebastian Kicki znajdował się w kadrze Górnika Zabrze, ale przegrywał rywalizację o miejsce w składzie z Kazimierzem Kotlińskim i Arturem Baniszem. Latem do śląskiego klubu dołączyli Sebastian Suchowicz i Mateusz Kornecki, co sprawiło, że dla doświadczonego bramkarza zabrakło miejsca w kadrze zabrzańskiej drużyny.
31-latek przeniósł się do Olimpii Piekary Śląskie, gdzie był jednym z najlepszych graczy. Trudno się zatem dziwić temu, że kiedy z gry wypadli Suchowicz i Banisz - włodarze Górnika sięgnęli właśnie po Kickiego. Golkiper wrócił do Zabrza - gdzie występował wcześniej przez dziewięć sezonów - i zaliczył kilka świetnych występów.
W dużej mierze jego zasługą jest świetna passa sześciu zwycięstw Górnika z rzędu. - Kiedy zadzwonili do mnie działacze z Zabrza w ogóle się nie zastanawiałem. Wsiadłem w samochód, załatwiłem formalności w Olimpii i za godzinę byłem w klubie. Dogadaliśmy się błyskawicznie, bo łączy mnie z tym klubem duży sentyment - przyznaje Kicki.
Charakterny zawodnik widzi przed drużyną jasny cel. - W Zabrzu zawsze graliśmy o jak najwyższe miejsce w lidze. Tym razem nie wyobrażam sobie, żebyśmy fazy zasadniczej nie zakończyli na podium. To cel minimum - podkreśla pochodzący z Chorzowa bramkarz.
O tym, kto finalnie zajmie miejsca medalowe zadecydują play offy. - Mamy bardzo silną drużynę i myślę, że nasze cele powinny być ambitne. Jesteśmy w dobrej formie, jeśli unikniemy urazów, to powinno być dobrze. Do Zabrza wróciłem, by zdobyć medal - puentuje gracz drużyny z Wolności.