Jan Furlepa: Podczas meczów coś w nas gaśnie

Energetyk ROW Rybnik przegrał 0:1 w Nowym Sączu i "umocnił" się na osiemnastej, ostatniej pozycji w pierwszoligowej tabeli. Do kolejnego, Can-Pack Okocimskiego Brzesko traci już 3 punkty.

- Przyjechaliśmy tu walczyć o jak najwyższą zdobycz punktową, ale wracamy z zerowym dorobkiem, co bardzo nas martwi. W pierwszej połowie zasłużyliśmy na bramkę, ale liczy się to, co wpadnie. Strata gola zachwiała naszą pewnością siebie, w grze pojawiło się dużo nerwowości. Ciągnie się za nami brak tego zwycięstwa. Zawodnikom nie brakuje chęci, jednak przy małym niepowodzeniu głowy nam opadają. Taka jest piłka. Nikt nam nie pomoże, sami musimy sobie z tym poradzić - powiedział Jan Furlepa.

Sandecja, jak się później okazało, zwycięskiego gola zdobyła w 61. minucie. Nie popisał się w tej sytuacji bramkarz Antonin Bucek, bo dał się ubiec na piątym metrze Maciejowi Bębenkowi, który oddał celny strzał głową. Strata trzech punktów była dla Energetyka tym bardziej bolesna, bo wcale nie zagrał słabego meczu.

- Słyszymy pochwały za naszą grę, zawodnicy pokazują zapał na treningach, widać w nich chęci, ale gdy przychodzi do meczu, coś w pewnym momencie gaśnie. Musimy się pogodzić z porażką. Mamy do piątku mało czasu. Trzeba wyciągnąć wnioski, bo sytuacja w tabeli jest niebezpieczna - zauważył szkoleniowiec.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (0)