- Może zabrakło takiego noża na gardle. Zagraliśmy nie tak, jak chcieliśmy. W ogóle słabo graliśmy i w pierwszej, i w drugiej połowie. Nie wiem, z czego to wynikało. Zabrakło pomysłowości i umiejętności - analizował tuż po spotkaniu przy Łazienkowskiej 3 Igor Lewczuk. - Czujemy się mocni jeśli chodzi o motorykę. Remis do przerwy, mimo że nie był to nasz super ekstra plan, to był to dobry rezultat - dodał.
- Po meczach każdy wie, co trzeba było, każdy jest wtedy ekspertem. Jeśli traci się bramki to zawsze jest to kwestia błędów indywidualnych czy grupowych - zaperzył się gracz bydgoskiej drużyny.
Obrońca Zawiszy Bydgoszcz nie zgodził się jednak z opiniami, jakoby spotkanie przeciwko Legii było najsłabszym w wykonaniu jego drużyny. - Z Lechią zagraliśmy słabiej, chociaż... tutaj udało nam się wypracować 3-4 sytuacje, ale zabrakło nam jakości. Żałujemy, bo była szansa.
Zawodnicy prowadzeni przez Ryszarda Tarasiewicza muszą szybko zapomnieć o niedzielnej porażce, bowiem już w środę czeka ich konfrontacja z Jagiellonią Białystok w półfinale Pucharu Polski. - Przegraliśmy 0:3, oni przegrali 1:6. Przed tym meczem nikt nie będzie myślał o tym, czy jest w ósemce. To jest półfinał, więc pewnie zagramy na maksa. Może to różnie wyglądać, bo ostatnimi czasy ani oni, ani my nie gramy jakiejś super piłki. Może to będzie mecz wyrównany, a może nie - nasza liga jest nieprzewidywalna. Może być dzień konia, a może być totalna kupa - prognozował Lewczuk.
Znacznie trudniejsze zadanie czekać będzie bydgoszczan w następnej kolejce T-Mobile Ekstraklasa. Przeciwko Ruchowi Chorzów nie zagra trzech zawodników. - To jest trzech graczy, którzy stanowią o sile zespołu, ale myślę, że pozostali zawodnicy będą chcieli się pokazać. Gramy u siebie z Ruchem, który do potentatów nie należy, to będzie wyrównany mecz i mam nadzieję, że lepiej się zaprezentujemy - przyznał obrońca Zawiszy.