Jan Paweł II - Boży Atleta, który wyprzedził nas w drodze do świętości

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Jan Paweł II / fot. cracovia.pl Jan Paweł II / fot. cracovia.pl
Tuż po wyborze Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową w Polsce zapanował wielki entuzjazm, któremu jednak ze względu na uwarunkowania geopolityczne ciężko było dać upust. Dopiero po dwóch latach od rozpoczęcia pontyfikatu Jan Paweł II mógł przyjąć na audiencji grupę sportowców z Polski. Pierwsi tego zaszczytu dostąpili piłkarze reprezentacji Polski, która przyleciała do Italii na zgrupowanie.

- Ze względu na to, co działo się wtedy w Polsce, wizyta u Papieża nie mogła być punktem w wyjeździe żadnego sportowca – komentuje Andrzej Iwan, były znakomity napastnik reprezentacji Polski i Wisły Kraków. - Wszystko wyszło trochę dziwnie. To było świeżo po "aferze na Okęciu", a naszym menedżerem był Jan Strzelecki vel. Johny River. Gość postrzelony, ale sympatycznie postrzelony. On miał bardzo dobry układ z kardynałem Dziwiszem i załatwił tę audiencję. To oczywiście było nie w smak kierownictwu naszej reprezentacji. Po cichu liczyliśmy na to, że z błogosławieństwem Papieża sprawa z Okęcia rozejdzie się po kościach - opowiada 21-letni wówczas "Ajwen".

- Spotkanie odbyło się w bibliotece, atmosfera była fantastyczna. Wszyscy byliśmy bardzo przejęci. To nie było przecież spotkanie z towarzyszem z komitetu centralnego czy dyrektorem zakładu, które były na porządku dziennym. Z każdym z nas papież zamienił parę słów. Ja miałem osobistą satysfakcję, ponieważ trener Kulesza przedstawił mnie jako najlepszego strzelca ze wszystkich reprezentacji europejskich i Papież zagadał się ze mną trochę dłużej. Miałem okazję przypomnieć mu, że kiedy był jeszcze kardynałem, przyjeżdżał na pasterkę tam, gdzie mieszkałem, do wsi za Wzgórzami Krzesławickimi, żeby wspomóc budowę kościoła, o co przecież nie było wtedy łatwo w Nowej Hucie. To, że przyjeżdżał do nas taką dziurę, świadczyło o jego wielkości. Gdzie mógł, to pomagał - snuje opowieść Iwan.

29-krotny reprezentant Polski wspomina, że Jan Paweł II wiedział, na czym polega futbol: - Papież wspominał o tym, że był bramkarzem. Nie było przypadku w tym, co mówił o piłce. Czuć było bezpośredniość i to, że jest ze środowiska. Widać było, że piłka i sport nie są mu obce.

W 2003 roku odwiedziła Papieża reprezentacja Polski, która w 2002 roku po raz pierwszy od 16 lat zagrała na mistrzostwach świata. "Jak wchodziłem na podest do papieża, o mało nie dostałem zawału. Niech się schowają wszystkie przedmeczowe stresy w porównaniu z tym momentem. Byłem dosłownie zagotowany i wykrztusiłem: - Witam Ojcze Święty. I pocałowałem papieża w rękę. Pokazałem koszulkę reprezentacji z numerem "1" i nazwiskiem Wojtyła, dodając szybko: - Przyjechaliśmy do Watykanu jako delegacja polskiej piłki. Tu mam taki skromny prezencik. Ojciec Święty jest dla nas zawsze numerem jeden!" - pisał w swojej autobiografii Jerzy Dudek.

W 2000 roku Jan Paweł II przyjął na audiencji reprezentację polskich księży, która przyjechała do Watykanu rozegrać towarzyski mecz z drużyną Gwardii Szwajcarskiej. Biało-czerwonymi opiekował się Jerzy Engel. Papież zakończył audiencję prostym przesłaniem: "dowalcie im!". Po takim "błogosławieństwie" polscy księża zwyciężyli aż 8:1.

Papież gościł u siebie nie tylko piłkarzy z Polski. Na audiencjach u Ojca Świętego byli również najwięksi futboliści ostatnich dekad, z Diego Armando Maradoną i Ronaldo na czele. Papież-Polak jest jedynym człowiekiem na świecie, który należy równocześnie do klubu socios Barcelony i Realu Madryt - ten prosty fakt obrazuje jak wielkim cieszył się szacunkiem w sportowym środowisku. Co roku otrzymywał karnet sezonowy z numerem - a jakże! - "1".

W grudniu 2000 roku ówczesny prezes AS Romy Franco Sensi nazwał Ojca Świętego "Batistutą historii XX wieku", porównując papieża do argentyńskiego
napastnika swojej drużyny - Gabriela Batistuty. - Ale to nie tylko gracz ataku, który dzięki swym zdolnościom i intuicji rozwiązał wiele trudnych problemów. To także
prezydent klubu, który prowadzi swą drużynę, czyli Kościół i kiedy trzeba, rozmawia z nią za zamkniętymi drzwiami - mówił wówczas Sensi.

Żywot Jana Pawła II jest inspiracją dla kilku pokoleń Polaków. - Nie miałem nigdy możliwości bezpośredniego spotkania z Papieżem, ale uczestniczyłem w Eucharystii na błoniach krakowskich – mówi Radosław Zawrotniak, wicemistrz olimpijski z Pekinu i krakowianin z pochodzenia. W 2009 roku wygrał test wiedzy o Janie Pawle zorganizowany przez Telewizję Publiczną, wyprzedzając dziennikarzy, polityków i wszelkiej maści celebrytów.

- Ja się do takich rzeczy nie muszę przygotowywać. Wystarczy, że przygotowuję się tego co niedzielę. Myślę, że jeśli ktoś jest katolikiem i uczestniczy w życiu liturgicznym, to zdaje sobie sprawę z tego, co mówi najwyższy hierarcha największego Kościoła na świecie, jakie niesie przesłanie i jaki jest jego życiorys – mówi 33-letni szpadzista, dodając: - Jan Paweł II był hierarchią kościelnym, a ja jestem zrzeszony w Kościele rzymskokatolickim, więc był dla mnie przewodnikiem. Moje pokolenia urodziło się w czasie pontyfikatu Papieża-Polaka, co nas mobilizowało do tego, by postępować w życiu zgodnie z etyką chrześcijańską i nieść tę ideę miłosierdzia, dobrych manier, dobrego zachowania.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×