Wielu zmian dokonał Jose Mourinho w porównaniu do meczu Ligi Mistrzów z Atletico Madryt. Jedynie trzech takich zawodników zagrało w niedzielę na Anfield przeciwko Liverpoolowi. Mało kto dawał The Blues nadzieje na korzystny wynik - tym bardziej, że The Reds wygrali jedenaście spotkań z rzędu.
Od pierwszych minut do ataków przeszli gospodarze i w tradycyjny dla siebie sposób - chcieli w pierwszej odsłonie meczu zdobyć bramkę. Chelsea broniła się bardzo głęboko i dopiero z czasem zaczęła wychodzić poza własną połowę.
Im bliżej było przerwy tym The Reds mieli więcej problemów z ofensywnymi akcjami rywali. W 37. minucie błąd popełnił sędzia Martin Atkinson, który nie zauważył jak Jon Flanagan zatrzymał ręką strzał Mohameda Salaha. Chwilę później w niezłej sytuacji obok bramki LFC główkował Tomas Kalas.
Tuż przed zakończeniem pierwszej połowy Steven Gerrard źle przyjął piłkę, następnie pośliznął się i w efekcie Demba Ba znalazł się oko w oko z bramkarzem. Uderzeniem między jego nogami wyprowadził Chelsea na prowadzenie.
W drugiej odsłonie Gerrard starał się zrobić wszystko, aby zmazać plamę z doliczonego czasu gry. Decydował się na strzały z dystansu, ale nie potrafił znaleźć drogi do bramki. Słabo grał Luis Suarez, który nie potrafił znaleźć miejsca na boisku i często tracił futbolówkę.
Tymczasem w ostatnich minutach Mourinho sięgnął po byłego zawodnika Liverpoolu Fernando Torresa. W doliczonym czasie gry Hiszpan wyszedł sam na sam z bramkarzem, lecz widząc, że ma lepiej ustawionego Williana odegrał mu piłkę, a ten wpakował ją do pustej bramki.
Chelsea wygrała 2:0 i ma dwa punkty mniej od Liverpoolu. Końcówka sezonu zapowiada się pasjonująco. Trzy zespoły mają szansę na mistrzostwo Anglii.
Liverpool - Chelsea 0:2 (0:1)
Demba Ba 45+3'
Willian 90+4'
{"id":"","title":""}
Źródło: Foto Olimpik/x-news
YNWA Czytaj całość