Kompromitacja wicelidera - relacja z meczu Górnik Łęczna - Energetyk ROW Rybnik

Gospodarze dokonali sztuki niesamowitej - dominowali i przez pół godziny grali w przewadze, a mimo to w doliczonym czasie stracili gola, który przesądził o ich porażce.

Paweł Patyra
Paweł Patyra

Łęcznianie postawili na ofensywę i chcieli jak najszybciej strzelić bramkę. Pod ich naporem obrońcy Energetyka ROW często popełniali błędy. W 8. minucie Arkadiusz Woźniak bez kłopotów minął Mateusza Słodowego i w sytuacji sam na sam z Antoninem Buckiem trafił wprost w golkipera.

Czeski bramkarz był najmocniejszym punktem zespołu gości. Kilka razy ratował rybnicką ekipę po groźnych strzałach m.in. Miroslava Bożoka i pewnie interweniował również na przedpolu. Musiał jednak sięgnąć do siatki w 36. minucie. 30-latek najpierw obronił główkę Bożoka, ale przy dobitce Nikolajsa Kozacuksa nie miał już nic do powiedzenia.

Gospodarze mieli szansę, by pogrążyć przeciwnika jeszcze przed przerwą. Po zagraniu Grzegorza Bonina wzdłuż bramki gości osamotniony w polu karnym Woźniak posłał futbolówkę obok słupka.

Drugą połowę Energetyk ROW rozpoczął od zdobycia gola. W 50. minucie Sergiusza Prusaka zaskoczył strzał Idrissy Cisse z ostrego kąta. To trafienie sprawiło, że goście złapali wiatr w żagle. 9 minut później Senegalczyk miał kolejną okazję, lecz główkował prosto w bramkarza.

Szyki rybnickiej drużynie pokrzyżował jej zawodnik. Hubert Otręba bezmyślnie sfaulował w środku pola Bartłomieja Niedzielę i po raz drugi został ukarany żółtą kartką, a po drodze do szatni został zrugany przez trenera.

Zielono-czarni rządzili na murawie, ale jak w transie bronił Bucek. Im bliżej końca meczu, tym częściej podejmowali nieprzemyślane decyzje, a strzałami w środek bramki ułatwiali Czechowi interwencje.

Kiedy wydawało się, że drużyny będą musiały zadowolić się remisem, do gości uśmiechnęło się szczęście. W doliczonym czasie gry Roland Buchała wyprzedził dwóch rywali, ruszył na bramkę i jego wrzutkę zablokował Marcin Kalkowski ekspediując futbolówkę za linię końcową. Z narożnika boiska dośrodkował Mariusz Muszalik i świetną główką popisał się Michał Płonka, który utonął w objęciach kolegów. Po ostatnim gwizdku piłkarze Górnika długo rozmawiali z kibicami i w minorowych nastrojach udali się do szatni.

Po meczu powiedzieli:

Jan Furlepa (trener Energetyka ROW): Zakładałem, że jeżeli tu nie wygramy, to może być już posprzątane. Taka determinacja zespołu daje nadzieję, że w następnych meczach odwrócimy szalę. Nie ukrywam tego, że nawet najwierniejsi kibice nas zdegradowali. Taka jest piłka - nie wygrywa się meczów, to dochodzi się do takiej sytuacji. Muszę pochwalić swój zespół. Nie było pięknej gry z naszej strony. Widziałem pięć meczów i ROW przegrywał w podobnych okolicznościach. To są fakty. Może szczęście nas teraz połaskocze. W następnych meczach całym zespołem będziemy bronić I ligi dla Rybnika.

Jurij Szatałow (trener Górnika): Do bólu skuteczny ROW Rybnik i do bólu nieskuteczny Górnik. Nie ma co zwieszać głów. Przeanalizujemy to wszystko i będziemy przygotowywać się do następnego meczu. Nic innego nam nie pozostaje.

Górnik Łęczna - Energetyk ROW Rybnik 1:2 (1:0)
1:0 - Kozacuks 36'
1:1 - Cisse 50'
1:2 - Płonka 90+2'

Składy:


Górnik:
Prusak - Tadrowski, Szmatiuk, Kalkowski, Sasin - Bożok (61' Niedziela), Nowak, Zawistowski, Bonin, Kozacuks (78' Zuber) - Woźniak.

Energetyk ROW:
Bucek - Szary, Słodowy, Jary, Płonka - Otręba, Staniczek (46' Vrto), Sobczak (85' Edison), Muszalik, Wieczorek (81' Buchała) - Cisse.

Żółte kartki:
Kalkowski, Sasin (Górnik) oraz Otręba, Płonka (Energetyk ROW).

Czerwona kartka:
Otręba /62' za drugą żółtą/ (Energetyk ROW).

Sędzia:
Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

Widzów:
2000.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×