Elvist Ciku do GKS-u Katowice dołączył już w trakcie rundy wiosennej I ligi. Zanim 27-latek podpisał kontrakt, przyglądał mu się sztab szkoleniowy śląskiego klubu, który ostatecznie dał zielone światło dla angażu ofensywnie usposobionego zawodnika przy Bukowej.
Na debiut w nowym zespole reprezentujący ostatnio barwy MFK Karvina albański skrzydłowy musiał jednak poczekać blisko miesiąc. Podczas gdy parafkę pod umową złożył w końcówce marca, premierowy występ w GieKSie zaliczył dopiero w końcówce kwietnia. Pojawił się na boisku w drugiej połowie meczu z Kolejarzem Stróże, ale nic specjalnego nie pokazał.
Co prawda był aktywny i często pokazywał się do gry na lewym skrzydle, ale koledzy z drużyny albo debiutanta nie zauważali, albo nie byli przekonani co do jego umiejętności, bo najzwyczajniej w świecie Albańczyk kluczowych podań nie otrzymywał.
Pokazał się za to przy akcji, po której Michał Zieliński strzelił bramkę na 2:1 dla katowiczan. GKS wyszedł wówczas z szybką kontrą aż czterema zawodnikami, a Ciku był jednym z nich. "Zielu", który holował piłkę sam przez kilkadziesiąt metrów postanowił samemu dopełnić dzieła i strzałem sprzed linii pola karnego trafił do siatki.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Debiutant w ocenie swojego występu był mocno powściągliwy. - Cieszę się, że zagrałem po raz pierwszy. Długo na ten debiut czekałem, ale dla mnie to budujące, że trener dał mi szansę. Na pewno nie mogę być jednak zadowolony, bo stać mnie na dużo lepszą grę. Szkoda, że tego meczu nie wygraliśmy, bo zwycięski debiut na pewno sprawiłby więcej satysfakcji - przyznaje Ciku.
Niewykluczone, że przed kolejną szansą albański pomocnik stanie już przy okazji wyjazdowej potyczki GieKSy z Puszczą Niepołomice.