Outsider z Rybnika postrachem faworytów. "W to nie uwierzyłby nikt o zdrowych zmysłach"

W trzech spotkaniach z czubem tabeli ROW Rybnik zdobył aż siedem punktów. Przed drużyną Jana Furlepy kolejne starcie z kandydatem do awansu. Rozpędzony [tag=568]Dolcan Ząbki[/tag] ma się czego obawiać?

Zielono-czarni dwukrotnie pokonali ekipę Górnika Łęczna. Mogą pochwalić się także zwycięstwem i remisem z Arką Gdynia. W piątek ograli PGE GKS Bełchatów, z którym w rundzie jesiennej podzielili się punktami. 
                      [ad=rectangle]
Z tymi zespołami mierzyli się w trzech ostatnich meczach i zdobyli siedem punktów. - Jesteśmy z tego bardzo zadowoleni, ale to dopiero początek drogi w walce o utrzymanie. Można powiedzieć, że wygraną nad bełchatowianami po prostu wywalczyliśmy - mówi Kamil Kostecki. Jego koledzy z linii obrony zaliczyli kapitalne zawody. - Na pochwały przyjdzie czas po sezonie - dodaje zawodnik.

O tak pokaźnej zdobyczy jeszcze kilka tygodni temu nikt nie myślał. Tym bardziej, że świetną serię poprzedziły wysokie porażki z GKS-em Katowice (0:4) i Miedzią Legnica (0:3). - Po tych meczach na pewno nikt o zdrowych zmysłach by w to nie uwierzył. My w szatni wierzyliśmy. Wierzyliśmy, że trzeba wygrać najbliższe spotkanie, by ruszyć do przodu - przyznaje kapitan zespołu z Gliwickiej.

W pojedynku z liderem I ligi podopieczni Jana Furlepy byli także zaniepokojeni, gdy w 29. minucie gry jedenastki na gola nie zamienił Daniel Feruga. - Liczyliśmy, że Daniel wykorzysta rzut karny i będzie grało się nam łatwiej. Do wykonywania karnych wyznaczeni są Mariusz Muszalik, "Feri" i Jarek Wieczorek. Wszyscy trzej robią to dobrze. Strzelał Daniel, chciał się przełamać i pokazać to, co wszyscy wiemy - że dalej zależy mu na utrzymaniu. Niestety, nie udało się, ale najważniejsze są trzy punkty, które zostały w Rybniku - podkreśla Kostecki.

Kamil Kostecki szykuje się na starcie z Dolcanem Ząbki
Kamil Kostecki szykuje się na starcie z Dolcanem Ząbki

Pomimo interwencji Arkadiusza Malarza, który zatrzymał uderzenie Ferugi, ROW nie załamał się i w pewnym stylu pokonał Brunatnych. - Mariusz Muszalik bardzo pomógł nam tą bramką do szatni. Po przerwie w miarę szybko zdobyliśmy drugiego gola i potem cofnęliśmy się. Chcieliśmy kontrolować przebieg gry, nie stracić głupiej bramki i uniknąć nerwówki. To nam się udało i nadal jesteśmy w walce o utrzymanie - wskazuje kapitan beniaminka.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: