Nie umierajcie tak jak ja - George Best

Bartosz Bolesławski
Bartosz Bolesławski
Piąty Beatles

- Nie czułem żadnego strachu ani tremy. Nie robiłem sobie żadnych założeń, jak będę grał, zresztą zazwyczaj i tak niewiele z tego wychodzi na boisku. Wiedziałem tylko, że jakkolwiek potoczy się spotkanie, będę gotowy spisać się dobrze. Stadion, nawierzchnia - wszystko wydawało mi się idealne.

Manchester zdemolował gospodarzy 5:1, George Best strzelił dwie bramki i wielu ekspertów uważa, że był to najlepszy mecz w karierze Irlandczyka. Dzięki spotkaniu w Lizbonie zyskał światową sławę i przydomek - "Fifth Beatle". Beatlesem został ochrzczony przez portugalską gazetę "Bola", ponieważ był Brytyjczykiem, miał długie włosy, a i imię też się zgadzało. Był to początek czegoś, co moglibyśmy nazwać "bestomanią". W przystojnym 20-letnim piłkarzu kochały się kobiety, a różnorakie firmy oferowały mu bajeczne sumy za reklamę swoich produktów. Best zajadał się
kiełbaskami przed kamerą przy rodzinnym stole w Belfaście oraz spacerował po parku z wianuszkiem kobiet, zwabionych zapachem jego wody kolońskiej. I nie zmienił tego fakt, że Manchester odpadł w półfinale po spotkaniach z Partizanem Belgrad (0:2 na wyjeździe, 1:0 w Anglii), a George Best nie zagrał w rewanżu z powodu kontuzji kolana.

W roku 1966 odbyły się mistrzostwa świata w piłce nożnej w Anglii, gdzie gospodarze po raz pierwszy i jedyny zdobyli Puchar Rimeta. Best czuł się zapewne zazdrosny, widząc swych kolegów z Manchesteru cieszących się z wielkiego sukcesu. Sam również mógł wziąć udział w finałach z reprezentacją Irlandii Północnej, lecz Ulster stracił swoją szansę na awans, zaledwie remisując z Albanią w Tiranie 1:1.

- Podejrzewam, że Tirana nie jest w tej chwili oazą radości i luksusu, lecz musi to być raj w porównaniu z tym, co zastaliśmy w latach 60. - po latach wzdrygał się na myśl o czterodniowym pobycie w stolicy Albanii w swej autobiografii "Blessed". - Hotel był zaprzeczeniem czegoś, co normalnie rozumie się przez to słowo, jedzenie było okropne, trawę na stadionie ścinano ręcznie, mimo tego była tak wysoka, że mogłoby się w niej zaczaić stado tygrysów. W celu zapewnienia Irlandczykom rozrywki miejscowi zabrali ich do kina na film po albańsku z rosyjskimi napisami oraz na wycieczkę do... szpitala psychiatrycznego. Nie mogłem zrozumieć, po co tylu uzbrojonych żołnierzy i policjantów znajduje się na lotnisku, skoro wszystkim, co mogli ochraniać, był tylko stary, rozwalający się terminal. Nikt o zdrowych zmysłach nie mógł nawet myśleć o wyjechaniu z tego kraju. To pewnie sprawiało, że szpital psychiatryczny był wypełniony po brzegi.

Trudno powiedzieć, czy Irlandczycy bardziej smucili się z utraty szansy na udział w mundialu, czy radowali, że wreszcie wyjeżdżają z Albanii.

Triumf

W sezonie 1966/1967 Manchester United ponownie zdobył mistrzostwo Anglii i mógł wystartować w Pucharze Mistrzów. Po wyeliminowaniu Maltańczyków z Hibernians Paola w drugiej rundzie trafił na zespół z Sarajewa i znowu potwierdziło się, że Anglicy mają pecha do zespołów z ówczesnej Jugosławii (katastrofa lotnicza po meczu z Crveną Zvezdą, porażka w półfinale z Partizanem). Po bezbramkowym remisie na wyjeździe z trudem pokonali Bośniaków na Old Trafford 2:1. W ćwierćfinale rywalem Anglików okazał się mistrz Polski, zespół Górnika Zabrze. Była to jedyna drużyna w tej edycji PEMK, która potrafiła wygrać z mistrzami Anglii (1:0 dla Górnika w Zabrzu). W pierwszym meczu górą był jednak Manchester (gospodarze pokonali górników 2:0) i przeszedł dalej. W swej książce Best przyznał, że nie podejmował nawet próby wymówienia poprawnie nazwy polskiego miasta.

W półfinale Manchester trafił na Real Madryt. Wygrał na Old Trafford 1:0, lecz w rewanżu do przerwy przegrywał 1:3 i awans do upragnionego finału znowu się oddalał. Na boisko wszedł David Sadler, który niebawem strzelił drugiego gola dla Anglików. Przy ówczesnych zasadach, kiedy gol na wyjeździe nie liczył się podwójnie, wygrana Realu 3:2 nie dawała awansu nikomu. Kilka minut przed końcem George Best przeprowadził świetną akcję skrzydłem i zagrał ostatkiem sił do "czerwonej koszulki" w pole karne. "Czerwoną koszulką" okazał się stoper Bill Foulkes. Best był podwójnie zaskoczony - po pierwsze, dlaczego zamiast pilnować obrony, Billy zapuścił się w pole karne rywala? I po drugie - w większości takich prób dość "surowy" technicznie obrońca uderzyłby obok bramki lub nad nią, tym razem jednak trafił idealnie. Było to miłe zaskoczenie, Best mógł tym samym cieszyć się z asysty. Jednocześnie reszta drużyny poprosiła Foulksa, aby nie przekraczał już linii
środkowej do końca spotkania i szczęśliwie udało się utrzymać korzystny wynik
do ostatniego gwizdka sędziego.

W finale na Wembley z Benficą Lizbona Anglicy prowadzili po bramce Bobbiego Charltona, jednak dziesięć minut przed końcem wyrównał Jaime Graça da Silva. W siódmej minucie dogrywki do siatki trafił Best i z Portugalczyków zeszło powietrze. W ciągu trzech minut stracili dwie kolejne bramki i pogodzili się z porażką. Manchester United zwyciężył 4-1 i zdobył Puchar Mistrzów jako pierwsza angielska drużyna.

- Kilka lat później Shay Brennan upierał się, że wypracował mi gola w finale Pucharu Europy. W rzeczywistości podał piłkę do Alexa Stepneya, zanim nasz wielki bramkarz
wyrzucił ją w pole do mnie. Powiedzmy, że była to asysta Shaya - tak po latach wspominał jednego z najważniejszych goli w historii Manchesteru United jego autor.

Piłkarz przeistacza się w celebrytę

W 1968 roku George Best był u szczytu sławy, zdobył Puchar Mistrzów oraz otrzymał Złotą Piłkę tygodnika "France Football". I niestety nie potrafił się utrzymać na szczycie. W kolejnym sezonie drużyna miała gorsze wyniki, po 24 latach pracy odszedł trener Matt Busby, jego następcą został młody Wilf McGuiness, który nie umiał zdobyć posłuchu wśród piłkarzy. Best występował w Manchesterze do 1974 roku, kiedy to w styczniu ostatecznie rozstał się z klubem. W międzyczasie został współwłaścicielem klubu muzycznego w Manchesterze, sam bywał tam często, pijąc coraz więcej alkoholu i prowadząc coraz mniej sportowy tryb życia. Opuszczał treningi, jednak długo przymykano na to oczy. Po pierwsze sir Matt Busby, który pozostał we władzach klubu, miał słabość do niesfornego chłopaka z Belfastu, kochał go jak własnego syna. Poza tym George był wciąż kapitalnym piłkarzem - jednym z takich, który może pić kilka dni z rzędu, podczas gdy inni ciężko trenują, ale i tak na meczu błyśnie geniuszem i rozstrzygnie wynik. Przykład? 2 stycznia 1970 r. wykopał
piłkę z rąk sędziego podczas meczu z Manchesterem City i został zawieszony na cztery tygodnie. Wrócił 7 lutego i wbił sześć goli w wygranym 8:2 spotkaniu Pucharu Anglii z Northampton Town. Kiedy naprawdę chciał, potrafił sam wygrywać mecze. Problem w tym, że coraz rzadziej mu się chciało.

Po rozstaniu z Manchesterem właściwie już nigdy nie grał na poważnie. Wystąpił w wielu drużynach na Wyspach Brytyjskich, w Ameryce Północnej, a także Afryce i Australii. W Stanach Zjednoczonych występował w tym samym czasie Pele, więc prasa okrzyknęła Besta "białym Pele". Best odpowiedział w swoim stylu: - Tak naprawdę to Pele jest czarnym Georgem Bestem. Nigdzie nie zagrzał długo miejsca, zazwyczaj chodziło o krótkotrwały biznes. George Best kasował pieniądze za występ w kilku meczach, klub zarabiał na tym i tak dużo więcej z wpływów z biletów, bo kibice chcieli zobaczyć legendarnego Besta na żywo. Wszyscy byli zadowoleni. Używając slangu piłkarskiego można powiedzieć, że po odejściu z Old Trafford Best już tylko i wyłącznie "kopał się po czole".

Dlaczego Best nie poszedł za ciosem po wygraniu Pucharu Europy?

- Miałem zaledwie 22 lata i byłem jednym z najbardziej sławnych piłkarzy na świecie. Zarabiałem niemożliwie wielkie pieniądze i osiągnąłem wszystko, co chciałem. Byłem na szczycie świata i mogło wydawać się, że jest to początek długiej i wspaniałej kariery. Był to jednak początek końca, wtedy zaczęło się wszystko pieprzyć - taka powinna być odpowiedź na pytanie wspomnianego wyżej boya hotelowego. George Best stał się alkoholikiem, chociaż bardzo długo nie był w stanie sobie tego uświadomić.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×