Już przed spotkaniem z zabrzanami trener Franciszek Smuda nie mógł skorzystać z kontuzjowanych Arkadiusza Głowackiego, Gordana Bunozy, Rafała Boguskiego oraz z Marko Jovanovicia, który po chorobie wciąż nie dostał zielonego światła na grę od lekarzy.
Podczas sobotniego meczu "Franz" stracił trzech kolejnych piłkarzy: Pawła Brożka, Michała Chrapka i Emmanuela Sarkiego. Ten pierwszy jeszcze w I połowie nabawił się urazu stawu skokowego, ale kontynuował grę i dopiero po przerwie opuścił boisko z powodu kontuzji mięśnia dwugłowego, Chrapek ma mocno stłuczone biodro, a Sarki narzeka na ból w kolanie.
[ad=rectangle]
Brożek i Chrapek zeszli z boiska przy stanie 2:1, a Sarki przy wyniku 2:2. - Zejście Pawła to był największy ból. To jest jednak napastnik, którego każdy się boi. W Górniku odetchnęli, gdy on zszedł, a my grając bez napastnika, mieliśmy problem - mówi Smuda.
Cała trójka w poniedziałek przejdzie badania. - W pierwszej części też miałem problemy z mięśniem dwugłowym. Walczymy o puchary, więc zadecydowaliśmy z trenerem, że wyjdę na drugą połowę. Po zmianie stron poczułem ból i było jasne, że nie mogę kontynuować gry. W meczu z Lechią na pewno nie zagram. Mam nadzieję, że wyjdę na boisko w ostatnim spotkaniu - mówi Brożek. Występ Chrapka i Sarkiego środowym meczu 36. kolejki T-ME z Lechią w Gdańsku jest natomiast mocno zagrożony.
Brożek to autor 14 goli i 8 asyst w tym sezonie, Chrapek zdobył 3 bramki i zaliczył 3 asysty, a po podaniach Sarkiego wiślacy zdobyli dwa gole. Jeśli tylko byli zdrowi, trener Smuda stawiał na nich w każdym dotychczasowym spotkaniu.