Wojskowi tytuł obronili korespondencyjnie, po bezbramkowym remisie Lecha Poznań z Pogonią Szczecin. W sobotnie popołudnie mogli już świętować 11. mistrzostwo Polski. W związku z takim rozstrzygnięciem można było zastanawiać się nad tym, jak na boisku zaprezentuje się stary-nowy mistrz.
Legia Warszawa w starciu z Ruchem Chorzów nie przypieczętowała sukcesu na boisku, bowiem przegrała 1:2 po golach Starzyńskiego z rzutu karnego i Stawarczyka. Kontaktowy strzał oddał Miroslav Radović, ale nie udało się doprowadzić do remisu, a tym bardziej do zwycięstwa. - Nie wydaje mi się, żeby motywacji brakowało, ona nie była problemem w tym meczu. Mieliśmy wiele okazji do zdobycia bramek, Ruch miał może więcej szczęścia, między innymi poprzez wykonanie rzutu karnego - ocenił Henning Berg.
[ad=rectangle]
- Cieszę się, że ten mecz nie decydował o zwycięstwie. Taki jest futbol, dwa plus dwa to nie zawsze jest 4. Myślę, że gdybyśmy byli pod presją wygrania, to byśmy zwyciężyli - dodał szkoleniowiec drużyny z Łazienkowskiej 3.
Norweg, mimo porażki, nie krył radości z triumfu osiągniętego na trzy mecze przed końcem rozgrywek. - Jesteśmy zadowoleni z mistrzostwa. Przez cały czas zawodnicy prezentowali świetną jakość, motywację i ciężko pracowali - chwalił swoich podopiecznych.
- Zakończyliśmy sezon zasadniczy z dziesięcioma punktami przewagi nad Lechem Poznań, potem zrobiło się ich o połowę mniej. To była ogromna radość, odebrałem wiele telefonów z gratulacjami. Większość zawodników zdobyła tytuł rok temu, teraz go obronili, dlatego tym większy szacunek im się należy, gdyż z tymi pięcioma punktami, które zostały po podziale tabeli, mogło się wydarzyć wszystko - podkreślił Berg.
Norweski szkoleniowiec wielokrotnie chwalił atmosferę, jaka panuje w Legii. - Miałem szczęście, że trafiłem na tak ambitny zespół. 10 zwycięstw w 12 meczach to był lepszy wyniki niż mogliśmy oczekiwać. Pracuję ze świetną grupą zawodników i specjalistów w sztabie, którzy są już na bardzo wysokim poziomie - zaznaczył.
Henning Berg nie zapomniał o poprzednim trenerze mistrzów kraju. - Trener Urban miał wielki udział w tym sukcesie. 45-latek nie ukrywał, że obejmując stery w warszawskiej drużynie, towarzyszyła mu ogromna presja, ale jednocześnie miał świadomość, że ona zawsze występuje, bez względu na to, gdzie i o co się gra.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[event_poll=27486]