Lech Poznań z łatwością przypieczętował wicemistrzostwo Polski

Mało kto przypuszczał, że Lech Poznań straci drugie miejsce w tabeli na rzecz Ruchu Chorzów. Niebiescy chcieli jednak zrobić niespodziankę, ale w Poznaniu zostali rozgromieni.

Po tym jak Lech Poznań przegrał walkę o mistrzostwo Polski wszyscy jako pewnik przyjęli, że Kolejorz będzie drugi w tabeli. Niespodziewanie po remisie z Pogonią Szczecin i zwycięstwie Ruchu Chorzów z Legią Warszawa okazało się, że stawką środowego meczu Kolejorza z Niebieskimi było wicemistrzostwo. Podopieczni Jana Kociana chcieli sprawić niespodziankę, pokonać Lecha i zbliżyć się do niego na jeden punkt. Poznaniacy pokazali jednak klasę i wybili z głowy marzenia chorzowian wygrywając aż 4:0.
[ad=rectangle]
- Przed przerwą strzeliliśmy dwie bramki, po przerwie również dwie i skończyło się 4:0. Myślę jednak, że Ruch był wymagającym przeciwnikiem. Jest to zespół potrafiący grać w piłkę i stworzył sobie sytuacje. Zapewniliśmy sobie wicemistrzostwo i jestem szczęśliwy, że tak się skończyło, bo na konferencji przedmeczowej jeden z dziennikarzy pytał się mnie, czy wyobrażam sobie katastrofę, której jednak nie było - mówił Mariusz Rumak.

Lech wygrał to spotkanie z dużą łatwością i pokazał jak duża przepaść dzieli obie drużyny. - Nie było tak łatwo, jak by się wydawało. Od momentu strzelenia bramki zaczęło nam się łatwiej grać, wszystko wyglądało coraz lepiej i z minuty na minutę nakręcaliśmy się, a Ruch wiedział, że zwycięstwo mu się oddala. Wicemistrzostwo nam się należało i na pewno na nie zasłużyliśmy - dodał Łukasz Teodorczyk.

Początek spotkania nie wskazywał na to, że lechici wygrają tak wysoko. Mieli oni dużą przewagę, ale nie potrafili zagrozić bramce Ruchu. - Pierwsze pół godziny było wyrównane i za dużo nie działo się pod bramkami. Po pierwszym strzelonym golu losy spotkania były już przesądzone, bo wiedzieliśmy, że nie możemy sobie pozwolić na stratę bramek i oddanie punktów - zakończył Marcin Kamiński.

[event_poll=27495]

Komentarze (0)