Niedościgniony rekord piłkarskiej ekstraklasy XXI wieku

9 kwietnia 2003 roku jest do dzisiaj wyjątkowym dniem dla polskiej ekstraklasy. Wówczas w ramach meczu 20. kolejki polskiej piłkarskiej ekstraklasy Górnik Zabrze rozgromił na własnym stadionie Pogoń Szczecin aż 9:0 i jest to po dzień dzisiejszy niekwestionowany rekord w rozgrywkach polskiej ekstraklasy XXI wieku. Spotkanie to stało na bardzo wysokim poziomie, a przy większej skuteczności zawodników Górnika mogło zakończyć się wynikiem dwucyfrowym.

W tym artykule dowiesz się o:

Pomimo faktu, iż Pogoń Szczecin zajmowała wówczas ostatnie miejsce w tabeli, piłkarze z Pomorza odgrażali się, przed spotkaniem w Zabrzu, że dopiszą sobie po tym meczu jakąś zdobycz punktową. Wielu fachowców i kibiców słysząc deklaracje zawodników ze Szczecina pukało się w czoło. Pogoń była wtedy na dnie ligowej tabeli, po bolesnych porażkach u siebie 0:4 z Legią Warszawa i w takim samym wymiarze z Amicą Wronki, zaś Górnik, prowadzony wówczas przez trenera Waldemara Fornalika, aktualnego szkoleniowca łódzkiego Widzewa rozpoczął rundę wiosenną od trzech kolejnych, bezbramkowych remisów z Ruchem Chorzów, Groclinem Grodzisk Wielkopolski i Legią Warszawa przy Łazienkowskiej przez co byli szkicowani zdecydowanymi faworytami meczu z outsajderem ze Szczecina.

Zabrzańska publiczność, której w zimny, kwietniowy wieczór przybyło na stadion przy Roosevelta zaledwie 3 000 już przed pierwszym gwizdkiem sędziego Piotra Kotosa z Wrocławia zadawała sobie pytanie ile ich ulubieńcy strzelą bramek będącym wówczas jedną nogą w drugiej lidze "Portowcom". Deklaracje z trybun padały różne - 2:0, 3:0, czasami nawet 5:0, ale górnicza jedenastka zagrała tego wieczora mecz życia. Od pierwszego gwizdka sędziego z Dolnego Śląska zabrzanie poczęli odważnie napierać na bramkę Przemysława Norki, czego efektem była pierwsza bramka, która padła już w 9. minucie spotkania, a jej autorem był jeden z najlepszych wówczas snajperów ekstraklasy Adam Kompała, grający dziś w Ruchu Radzionków.

Szybko zdobyta bramka jeszcze bardziej ośmieliła ataki Trójkolorowych. W świetnych sytuacjach znajdywali się Michał Probierz i Grzegorz Lekki, ale nie potrafili wykończyć dobrze zapowiadającej się akcji celnym strzałem na bramkę Pogoni. Niemoc gospodarzy nie trwała jednak zbyt długo, bowiem w 24. minucie zespołową akcję wykończył cudownym uderzeniem sprzed pola karnego Rafał Kaczmarczyk podwyższając prowadzenie Górnika na 2:0. Po kolejnych pięciu minutach było już 3:0 dla drużyny gospodarzy. Tym razem bramkę zdobył lewy pomocnik zabrzan, Tomasz Prasnal pokonując golkipera szczecinian w sytuacji sam na sam spokojnym uderzeniem w prawy, dolny róg bramki gości.

W doliczonym czasie gry pierwszej odsłony spotkania bramkę do szatni zaliczył Rafał Kaczmarczyk, dla którego było to drugie trafienie w tym meczu. Do przerwy było więc 4:0, lecz wynik ten nie do końca satysfakcjonował trenera Górnika, który po przerwie w miejsce niewidocznego na boisku Albańczyka, Enkeleida Dobi wprowadził nowo sprowadzonego do Zabrza z Podbeskidzia Bielsko Biała filigranowego napastnika, Adriana Sikorę. Szybki napastnik zabrzan sprawiał wielkie kłopoty defensywie Pogoni i już w 53. minucie spotkania przechytrzył formację obronną szczecinian i zdobył bramkę podwyższającą prowadzenie gospodarzy na 5:0. Przedmeczowe oczekiwania kibiców Górnik spełnił więc w niecałą godzinę gry, lecz w pozostałych trzydziestu siedmiu minutach spotkania gospodarze nie próżnowali.

Efektem nieustannego naporu na bramkę Pogoni było kolejne trafienie dla Górnika w 59. minucie spotkania. Jej strzelcem został Marek Koźmiński, który popisał się przy tej akcji pięknym uderzeniem... tyłem do bramki! - Mogłem podawać piłkę Sikorze, albo uderzyć piętką. Zdecydowałem się na strzał i piłka wpadła do bramki. Bardzo mnie to cieszy. Była to bramka wypisz, wymaluj z włoskiej Serie A, gdzie przez 5 lat grałem - mówił po meczu szczęśliwy "Koza", który był grającym właścicielem Górnika. Kibice nie zdążyli jeszcze wygodnie usiąść po trafieniu byłego reprezentanta Polski, gdy w 61. minucie swoją drugą bramkę w tym meczu zdobył Adam Kompała.

Po nieco ponad godzinie gry było 7:0 i wszyscy zawodnicy gości z pewnością marzyli by ten mecz się już skończył, ale czas ciągnął się nieubłaganie. Niefrasobliwie postępujących defensorów Pogoni w 66. minucie po raz kolejny skarcił Adrian Sikora podwyższając prowadzenie Górnika na niewyobrażalne 8:0. Ósma stracona bramka podziałała niezwykle motywująco na zawodników z Pomorza. Poczęli oni coraz agresywniej atakować bramkę Górnika strzeżoną przez weterana, Piotra Lecha, niestety dla siebie zapominając zupełnie o defensywie czego efektem była bramka na 9:0 dla Górnika, a autorem trafienia dopełniającego obrazu nędzy i rozpaczy drużyny ze Szczecina był niezawodny Adam Kompała.

Kibice jedenastki z Zabrza liczyli, że w tym spotkaniu padnie wynik dwucyfrowy, jednak w 90. minucie spotkania po strzale na głową rosłego defensora Górnika, Jacka Wiśniewskiego piłka zatrzymała się na poprzeczce bramki gości, przez co fani musieli obejść się smakiem.

Po najlepszym od lat spotkaniu przed własną publicznością z Pogonią Szczecin, Górnik jeszcze trzy dni później pokonał przy Roosevelta Amicę Wronki i goryczy porażki doznał dopiero w 5. kolejce ulegając w Krakowie Wiśle 4:0. Ostatecznie na finiszu rozgrywek drużyna 14-krotnych mistrzów Polski zajęła siódmą lokatę z dorobkiem 41. punktów po dziesięciu zwycięstwach, jedenastu remisach i dziewięciu porażkach. Bilans bramkowy zabrzan wynosił 46-32. Pogoń zaś w sezonie 2002/03 doznała sromotnej degradacji w całym sezonie zdobywając zaledwie 9. punktów po dwóch zwycięstwach, trzech remisach i aż dwudziestu-pięciu porażkach. Bilans bramkowy szczecinian wynosił 6-42.

Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin 9:0 (4:0)

1:0 - Kompała 9'

2:0 - Kaczmarczyk 24'

3:0 - Prasnal 29'

4:0 - Kaczmarczyk 45'

5:0 - Sikora 53'

6:0 - Koźmiński 59'

7:0 - Kompała 61'

8:0 - Sikora 66'

9:0 - Kompała 87'

Składy:

Górnik Zabrze: Lech - Kolasa, Lekki, Wiśniewski, Koźmiński - Probierz, Kaczmarczyk, Szulik (68' Kocyba), Prasnal (76' Piegzik) - Kompała, Dobi (46' Sikora).

Pogoń Szczecin: Norko - Chwastek (59' Żebrowski), Więckowski (59' Całko), Godras, Misiura - Walburg, Radziwon, Adamowicz, Wydmuszek - Szubert, Bednarek (46' Kluzek).

Sędzia: Piotr Kotos (Wrocław).

Źródło artykułu: